Informacje o tym, że Fest Festival ma w tym roku problemy organizacyjne, pojawiły się jeszcze wczoraj. O potencjalnym odwołaniu napisał dziś serwis Press.pl. Powodem miałby być „brak płatności i niedotrzymywanie umów z podwykonawcami odpowiedzialnymi za budowanie terenu festiwalowego”. O sprawie donosił też portal Ślązag, zastrzegając, że informacja jest jeszcze nieoficjalna. Opublikowano jednak zdjęcia demontowanej sceny, pojawiły się filmy z miasteczka festiwalowego mające świadczyć o demontażu polowego punktu McDonalda i wielkiego namiotu. Były sygnały, że wpływy z przedsprzedaży biletów nie były zadowalające, nie podpisała też umowy z festiwalem Fosa, renomowana firma zajmująca się ochroną imprez masowych, a urzędnicy chorzowscy zaczęli się zastanawiać nad bezpieczeństwem imprezy. Za dzwonek alarmowy – choć nieprzesądzający o jej odwołaniu – można uznać dzisiejsze wstrzymanie sprzedaży karnetów (w oczekiwaniu na oficjalne oświadczenia) przez największą polską firmę z tej branży, czyli eBilet.pl.
Podkast: Hałas w sanatorium, czyli przeszłość w przyszłości
Odwołany festiwal – finansowe domino
Także „Polityka” otrzymała sygnały o niedotrzymaniu warunków umowy od jednej z firm pracujących przy budowaniu festiwalowego miasteczka. Nocą podwykonawcy mieli otrzymać od pracowników agencji organizującej festiwal informacje o problemach z płynnością. Firmy działające na terenie imprezy utworzyły sztaby kryzysowe. Kluczową sprawą dla wszystkich podwykonawców jest oczywiście odzyskanie pieniędzy w wypadku odwołania festiwalu, bo taka decyzja oznaczałaby dla branży długie finansowe domino. Nie znamy budżetu imprezy, ale organizatorzy informowali kiedyś, że 2 mln zł pochłaniają same opłaty za energię elektryczną.
To wszystko nie dotyczy bowiem letniego festynu w małej miejscowości, tylko gigantycznego przedsięwzięcia, organizowanego od czterech lat na terenie Parku Śląskiego w Chorzowie. W skali krajowej porównywalnego z Open’erem, dla którego próbuje zresztą stworzyć bezpośrednią konkurencję. W tym roku organizatorzy Fest Festivalu zapowiadali cztery dni, pięć scen i ponad 200 występów. Wśród największych gwiazd występy m.in. The Chemical Brothers, Kasabian, Roisin Murphy (jej oficjalna strona w tym momencie tego nie potwierdza) i Ralpha Kaminskiego. Karnet czterodniowy z campingiem kosztował ostatnio 1079 zł, bilety jednodniowe – od 339 do 439 zł. Impreza zebrała też pieniądze od całego wianuszka dużych sponsorów (m.in. Coca–Cola i McDonald’s) oraz wsparcie patronów (m.in. Onet i Multikino).
Tymczasem długo nie nadchodził oficjalny komunikat organizatorów z agencji Follow The Step w tej sprawie. Ostatnia wiadomość na stronie Fest Festivalu to była prezentacja pamiątkowej odzieży, którą można będzie kupić na miejscu. Znaleźć można pod nim jednak głównie pytania o to, czy w ogóle na miejscu coś się będzie działo. „Jaki kraj, taki Fyre Festival” – brzmi jeden z komentarzy, odnoszący się do przypadku największego szwindlu w dziejach imprez masowych w ostatnich latach, kiedy to obiecano publiczności „najbardziej luksusowy festiwal w historii” na Bahamach, zatrudniono do promocji influencerów, a przyjezdnych powitały kanapki, naprędce zorganizowane namioty i krajobraz jak po bitwie. „I nagle okazuje się, że wynająłeś kawalerkę za 2000 zł na weekend, żeby pospacerować po Chorzowie” – piszą z kolei sfrustrowani fani na Twitterze.
Czytaj też: Lato 2020 bez festiwali
Za dużo letnich imprez w Polsce?
Agencja Follow The Step na swojej stronie promuje jesienne występy, m.in. spotkania z guru młodych konserwatystów Jordanem B. Petersonem, który widzom Tauron i Atlas Areny ma przedstawić swoich 12 zasad dobrego życia. Follow The Step to duża firma eventowa, specjalizująca się w koncertach z muzyką taneczną. W najbliższych planach ma m.in. nadmorską imprezę Wisłoujście (szósta edycja) w Gdańsku oraz koncerty Louisa Tomlisona w Łodzi i Krakowie. W maju br. w stołecznym wydaniu „Gazety Wyborczej” opisana została sytuacja warszawskiego klubu Praga Centrum, założonego przez prezesa tej agencji (Follow The Step organizowało w tym miejscu liczne imprezy), który nie płacił od pół roku za użytkowanie lokalu.
Od kilku lat w branży koncertowej dyskutowano o tym, czy uda się utrzymać w Polsce tak wiele dużych letnich imprez, bo konkurencja w tej sferze przez lata rosła. Wygląda na to, że kolejne dyskusje mogą dotyczyć zarządzania kryzysowego i komunikacji festiwalu stającego wobec problemów z płynnością. Jeśli informacje o chorzowskiej imprezie się potwierdzą, będzie to przykład na wyjątkową skalę w tej części Europy. A jeśli pogłoski zostaną zdementowane, przy tym poziomie zamieszania w mediach społecznościowych i tak może być ciężko odbudować zaufanie do festiwalu.