Kultura

Nie planowałem komedii

Christian Petzold o „Czerwonym niebie”: Nie planowałem komedii. Ten film był jak terapia

Kadr z filmu „Czerwone niebo” Kadr z filmu „Czerwone niebo” Andreas Rentz / Getty Images
Pracuje się kolektywnie. Nie ma czegoś takiego jak samotny reżyser zamknięty w wieży z kości słoniowej – mówi Christian Petzold, reżyser „Czerwonego nieba”, prezentowanego na festiwalu Nowe Horyzonty.
Christian PetzoldPicture Alliance/DPA/Schramm Films Christian Petzold

JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Bohater pańskiego filmu to przekonany o własnej wyjątkowości początkujący pisarz. Ciekaw jestem, jak bardzo był pan do niego podobny, stawiając pierwsze kroki w zawodzie filmowca?
CHRISTIAN PETZOLD: – Mój debiut fabularny, powstały na ostatnim roku Akademii Filmowej i Telewizyjnej, okazał się wielkim sukcesem. Zjeździłem różne festiwale, rozdawałem autografy, zyskałem podziw kolegów, a całe to zamieszanie wokół mnie szalenie mi się podobało. Po kilku miesiącach wróciłem do Berlina, szybko napisałem scenariusz drugiego filmu i natychmiast przyznano mi na niego dotację. Nie zamierzałem się ograniczać. Marzyło mi się kino noir z piękną femme fatale, rozbijającą się luksusowym kabrioletem i owijającą sobie wokół palca facetów, w stylu kryminałów Elmore’a Leonarda i arcydzieł Fritza Langa. Wybrałem plenery w belgijskiej miejscowości Knokke i holenderskiej Hadze. Miało być mrocznie, dwuznacznie, co najmniej tak tajemniczo jak w gangsterskich widowiskach Jean-Pierre’a Melville’a. Gdy już mieliśmy rozpoczynać zdjęcia, moja przyszła żona, z którą dopiero zaczynałem się wtedy spotykać, rzuciła kąśliwą uwagę, że chyba trochę za bardzo zadzieram nosa i zgrywam wielkiego reżysera.

Wyobrażam sobie pańską reakcję.
W pierwszej chwili myślałem, że się przesłyszałem. Gdy w końcu dotarły do mnie jej słowa, poczułem się urażony. Moje ego potwornie ucierpiało, miałem jednak na tyle oleju w głowie, by przyznać jej rację. Następnego dnia, zawstydzony, gruntownie przepisałem cały scenariusz, ratując zapowiadający się na kompletną klapę projekt zatytułowany „Cuba Libre”.

Pycha jest częstym grzechem nie tylko artystów.
Mnie to minęło, gdy zostałem zaakceptowany i zrozumiałem, co znaczy być częścią zespołu.

Polityka 31.2023 (3424) z dnia 25.07.2023; Kultura; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie planowałem komedii"
Reklama