Kultura

Eurowizja: Loreen wygrywa, Blanka przepadła, w TVP wróciły czasy ABBY

Loreen, zwyciężczyni Konkursu Eurowizji w 2023 r. Loreen, zwyciężczyni Konkursu Eurowizji w 2023 r. Martin Meissner / Associated Press / East News
Loreen piosenką „Tattoo” wygrała Konkurs Piosenki Eurowizji. To siódme zwycięstwo Szwecji, która w rankingu krajów wyrównała rekord Irlandii.

Oparta na sprawdzonym muzycznym schemacie ABBY – podobieństwo do „The Winner Takes It All” nie jest bez znaczenia – piosenka Loreen świetnie obnażyła schematy decyzyjne rządzące Eurowizją. Po pierwsze, liczy się wykonanie. W tym wypadku rewelacyjne, nieosiągalne dla większości startujących artystów. Po drugie, fałszywa ballada, z mocnym przełamaniem w sferze nastroju i tempa, to ciągle nurt, który wywołuje emocje głosujących. Po trzecie, powroty są możliwe – Loreen publiczność eurowizyjna już zna, wygrała ten konkurs drugi raz, zresztą jako pierwsza kobieta w historii.

Po czwarte wreszcie, po zeszłorocznym zbiorowym geście poparcia dla Ukrainy (która w tym roku przysłała dużo słabszy utwór i zajęła szóste miejsce) wracamy do starej sieci sympatii – i konkurs zdominował zawsze przychylnie oceniający swoje propozycje układ europejskiej Północy, z trójką (poza Szwecją także Finlandia na miejscu drugim i Norwegia na piątym) krajów skandynawskich w ścisłej czołówce. 50. rocznicę historycznego zwycięstwa grupy ABBA Szwedzi będą więc świętować za rok u siebie.

Mieli swoją Blankę w domu

Drugie miejsce zajął fiński miłośnik Rammstein, czyli Käärijä, z lekko kabaretowym, techno-metalowym utworem „Cha Cha Cha” (drugi nurt stale obecny podczas konkursu), a trzecie – Izraelka Noa Kirel i „Unicorn”, scenicznie dużo lepsza wersja tego, co pokazała Polska piosenką „Solo” Blanki, sklasyfikowaną ostatecznie na 19. miejscu. Izraelczycy – ale też Brytyjczycy, sądząc po utworze Mae Muller – mieli swoją Blankę w domu. Kirel była zresztą faworytką polskiej publiczności i krajowego jury. Wszystko zgodnie z przewidywaniami – całą trójkę zwycięzców zapowiadałem w komentarzu na blogu Polifonia. Nowość, czyli głosowanie widzów z „reszty świata”, nie zmieniła bardzo rozkładu sił – pozaeuropejska publiczność typowała kolejno: Izrael, Finlandię, Armenię i Szwecję.

Co poza tym pokazał tegoroczny konkurs? Jak zwykle dużo mocnych kolorów, prowokacyjnych strojów i długich tipsów, ale też bardzo dużo opowieści o siostrzeństwie (w tym czeską Vesnę, przyjętą dość ciepło), kilka zupełnie zaskakujących wątków i odniesień (jak ojciec literatury grozy Edgar Allan Poe w piosence Austriaczek Teyi & Saleny). I sporo śpiewania w pozycji leżącej – może ciekawego realizacyjnie, ale dla wykonawców niezbyt wygodnego.

LGBT w TVP. Jak za czasów ABBY

Ciągle widać też echo sukcesu włoskiej grupy Måneskin – pojawiają się wątki z nurtu ciężkiego rocka, traktowane całkiem poważnie. Australijski Voyager przywiózł jedną z lepszych piosenek w konkursie – „Promise” – ale zajął dopiero dziewiąte miejsce. Trochę ich szkoda, podobnie jak bardzo dobrej propozycji z Litwy, „Stay” Moniki Linkytė. Ale w tym konkursie – jak w piosence ABBY – zwycięzca bierze wszystko. Piosenek z dziesiątego czy dziewiętnastego miejsca nikt nie będzie pamiętał po paru latach – chyba że nie da się zapomnieć ich prezentacja sceniczna. Reżyserzy nieźle zorganizowanej gali w Liverpoolu przypomnieli – w lekko ironicznym kontekście – migawkę z polskiego występu Donatana & Cleo: dziewczynę w stroju ludowym ubijającą masło.

Powrót do normalności po tegorocznej edycji będzie z pewnością – nawet dla zagorzałych fanów Eurowizji – łatwiejszy niż rok temu. Emocje były mniejsze, zwycięstwa faworytów trudne do podważenia (oskarżenia o plagiat Szwedów brzmią zabawnie w kontekście tak podszytego schematami konkursu). Ciągle robią wrażenie dwie rzeczy: to, jak dużo uwagi mediów i samych widzów jest w stanie przyciągnąć formuła konkursu wymyślonego w połowie lat 50., który doskonale się odnajduje w czasach TikToka (pisał o tym na naszych łamach Michał R. Wiśniewski). I jeszcze pewien polski paradoks: tę telewizyjną wersję Love Parade – w sferze otwartości i haseł w rodzaju „możesz być, kim chcesz” – mimo zupełnie innego spojrzenia na obyczajowość co roku z niezwykłą werwą i zaangażowaniem pokazuje TVP. Pod tym względem też trochę wracamy do czasów ABBY.

Czytaj też: Eurowizja z niezłą Polską w finale (w 2022 roku)

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną