Pophistoria
Kleopatra i Charlotta. Dlaczego hitowe seriale historyczne wywołują tyle napięć
Chcę, by ten serial był reprezentacją czarnych kobiet – ogłasza w zapowiedzi serialu „Królowa Kleopatra” Jada Pinkett Smith, narratorka i producentka wykonawcza serii, która właśnie miała premierę w Netflixie. Najsłynniejszą władczynię Egiptu w hollywoodzkich filmach grały m.in. Elizabeth Taylor czy Monica Bellucci, a w tym fabularyzowanym dokumencie wciela się w nią czarna Adele James. Ta decyzja obsadowa wywołała poruszenie do tego stopnia, że egipski prawnik Mahmoud al-Semary oskarżył Netflix o szerzenie treści „sprzecznych z wartościami muzułmańskimi, zwłaszcza egipskimi” i promocję „afrocentryzmu, który zagraża istnieniu egipskiej tożsamości”. Domaga się, by prokuratura generalna wszczęła kroki w celu „zachowania egipskiej narodowej i kulturalnej tożsamości, i skonsolidowania ducha przynależności do ojczyzny”.
Efekt tego wzburzenia jest jak na razie głównie marketingowy – o filmie Pinkett Smith jest głośno. Ale też edukacyjny, bo przy okazji media przypominają historię Kleopatry: zmarłej samobójczą śmiercią w sierpniu 30 r. p.n.e., po 21 latach rządów, ostatniej władczyni Egiptu, urodzonej w Aleksandrii dziedziczki grecko-macedońskiej dynastii Ptolemeuszy. Cytowana przez „Time” prof. Rebecca Futo Kennedy, historyczka starożytności z Denison University, tłumaczy, że spór o kolor skóry władczyni jest anachroniczny i odzwierciedla dzisiejsze napięcia. Klasyfikacje rasowe to produkt XVII- i XVIII-wiecznej zachodniej nauki i ideologii, i jako takie są nieadekwatne do opisu antyku. Zgodnie z wiedzą historyczną dynastia Ptolemeuszy została założona, gdy Aleksander Wielki podbił Egipt. Faraonowie żenili się między sobą, ale są przesłanki, by uważać, że babka Kleopatry nie pochodziła z rodu grecko-macedońskiego, źródła sugerują, że mogła być Egipcjanką, co w tamtym czasie mogło oznaczać rozmaite geny i odcienie.