W piątek 12 maja startuje 20. edycja festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Święto dla wielbicieli nie tylko filmów dokumentalnych, lecz dla wszystkich widzów szukających w kinie intensywnych przeżyć, wzruszeń, emocji i czułości. Tytuły, których nie wolno w tym roku przegapić, wskazują krytycy filmowi „Polityki”.
Propozycje Janusza Wróblewskiego:
Adamant, reż. Nicolas Philibert, prod. Francja, 109 min
Nagrodzone Złotym Niedźwiedziem na tegorocznym festiwalu w Berlinie dzieło 72-letniego Francuza Nicolasa Philiberta o niekonwencjonalnej metodzie leczenia psychicznie chorych to głos radykalnego sprzeciwu, idącego pod prąd obowiązującym trendom. Ostatnie 25 lat psychiatrii to powrót do izolatek i środków przymusu. „Adamant” uczy nas uważności i szacunku dla odmienności. Dotknięci chorobami psychicznymi okazują się istotami czułymi, nadwrażliwymi oraz szalenie kreatywnymi.
Adamant to barka zacumowana na Sekwanie w centrum Paryża, przerobiona na dom spotkań i pracy twórczej, w której pacjenci współdecydują o terapii, uczą się rysować, oglądają wspólnie filmy, organizują debaty, zajmują się przygotowaniami posiłków. Miejsce tętniące życiem, opierające się inercji, biurokracji, hierarchizacji, nastawione na bliskość i poszanowanie ludzkiej godności. Bohaterowie są całkowicie świadomi działania kamery i możliwości manipulacji. Film przedstawia ten eksperyment jako odbicie „normalnej” rzeczywistości, pozwalające lepiej się przyjrzeć, kim jesteśmy my – ci „zdrowi”.
Wschodni front, reż. Witalij Mansky, Yevhen Titarenko, prod. Łotwa, Ukraina, Czechy, USA, 98 min
Doskonale znanemu polskiej publiczności, urodzonemu we Lwowie, na stałe mieszkającemu na Litwie Witalijowi Manskiemu („Świadkowie Putina”, „Pod opieką wiecznego słońca”) udało się dotrzeć tam, gdzie toczą się najzacieklejsze walki. We „Wschodnim froncie” ochotniczy batalion medyczny składający się z około tysiąca osób stara się ratować życie ofiarom, do których oprócz ciężko rannych żołnierzy zaliczyć należy także bezbronne zwierzęta. Każda lotna brygada składa się z uzbrojonego kierowcy i strażnika oraz dwóch paramedyków. I właśnie agonia naszych braci mniejszych chyba najlepiej obrazuje przerażającą, destrukcyjną moc wojny wytoczonej przeciwko Ukrainie przez Rosję Putina.
Świat po pracy, reż. Erik Gandini, prod. Szwecja, Norwegia, Włochy, 81 min
Pojawienie się sztucznej inteligencji przyspieszyło toczącą się od dawna dyskusję o przyszłości miejsc pracy i o to, które z nich zostaną wkrótce zastąpione przez inteligentne roboty. Film Gandiniego („Szwedzka teoria miłości”, „Wideokracja”), wychodząc od pytania, czym jest w ogóle dla człowieka możliwość pracy i skąd wziął się jej kult, zastanawia się nad skutkami rewolucji cyfrowej owocującej nadmierną ilością wolnego czasu, z którym nie wiadomo co robić. Jedni – jak pokazuje reżyser – przeżywają głęboką frustrację z powodu nicnierobienia. Inni, korzystając z przywileju wolności, realizują swoje najskrytsze pasje. Ale nikt nie wydaje się specjalnie szczęśliwy. Nową sytuację komentują m.in. Noam Chomsky i Juwal Noach Harari.
Werner Herzog. Radykalny marzyciel, reż. Thomas von Steinaecker, prod. Niemcy, Wielka Brytania, USA, Kanada, 90 min
Herzog żyje we własnym świecie, z dala od hollywoodzkiego szumu, broniąc zaciekle swojej pozycji niezależnego, patrzącego z boku obserwatora, porównywanego przez innych z kosmitą albo obcym. Nie chodzi o to, że troski zwykłych ludzi nie mają dla niego znaczenia. Warte podkreślenia jest to, że o wszystkich sprawach i palących problemach zdaje się mieć odmienne zdanie niż większość. W jednej ze scen dokumentu o Gorbaczowie Herzog pyta byłego przywódcę, jakie słowa chciałby zobaczyć na swoim nagrobku. Były sekretarz generalny odpowiada: „Próbowałem”, co jest odpowiedzią pełną ironii, mądrej prostoty i pokornej zadumy. Na to samo pytanie zadane Herzogowi po chwili namysłu pada odpowiedź: „Moje? Nie obchodzi mnie to”. Co go w takim razie obchodzi? Ta właśnie kwestia stanowi punkt wyjścia biograficznego filmu Thomasa von Stainaeckera, w którym głos zabierają m.in. ludzie, którzy go znają.
Pianoforte, reż. Jakub Piątek, prod. Polska, 89 min
Obserwacyjny dokument poświęcony uczestnikom ostatniej edycji Konkursu Chopinowskiego (istniejącego od 1928 r.), nie tylko dla ludzi kochających i ceniących muzykę klasyczną, który zachwycił amerykańską publiczność festiwalu Sundance. „Dokument świetnie pokazuje, dlaczego ten konkurs jest dumą Polski”. „Usiądź wygodnie i rozkoszuj się zabawą, wyłącz cyniczną część swojego mózgu dotyczącą szopki tego całego zamieszania i po prostu patrz, jak wybitnie utalentowani młodzi mistrzowie wykuwają wysublimowane kompozycje dla naszej ukradkowej przyjemności”. „Jest tu Marcin, kontrolujący swoją mimikę twarzy podczas prób, jest też Leonora, grająca na pianinie z wielką ekspresją (nawet gdy wykonuje cover Metalliki na pobliskiej imprezie towarzyskiej). Widzimy również osoby udzielające im wsparcia. Ewa ma najbardziej zaangażowanego nauczyciela, który ją zna od dziecka i żartuje w pewnym momencie, że żałuje, że nie jest jej matką”. To tylko niektóre opisy filmu Jakuba Piątka, mającego szansę stać się także u nas wydarzeniem.
Propozycje Jakuba Demiańczuka:
Solaris Mon Amour, reż. Kuba Mikurda, prod. Polska, 47 min
Filmowy eksperyment inspirowany powieścią Stanisława Lema: zarys fabuły „Solaris” został tu odtworzony za pomocą fragmentów dokumentów zrealizowanych w latach 60. i 70. dla Wytwórni Filmów Oświatowych oraz radiowych adaptacji książki. Efekt jest oszałamiający: hybryda fikcji, dokumentu i eseju filmowego, zacierająca między nimi granice, uruchamiająca wyobraźnię widzów, precyzyjnie zmontowana i udźwiękowiona. Hołd złożony Lemowi, WFO i francuskiej nowej fali. A przy tym – jak mówił w rozmowie z „Polityką” Kuba Mikurda – to dzieło bardzo intymne, naznaczone osobistymi przeżyciami reżysera. Doświadczenie jedyne w swoim rodzaju: retrofuturystyczna wyprawa w głąb podświadomości zarówno twórców, jak i widzów.
Lynch/Oz, reż. Alexandre O. Philippe, prod. USA, 110 min
Szwajcarski reżyser Alexandre O. Philippe od lat realizuje dokumenty analizujące fimowe fenomeny, łącząc dogłębną wiedzę z nerdowską pasją. Po produkcjach poświęconych m.in. twórczości George’a Lucasa i Johna Forda oraz filmom takim jak „Psychoza”, „Obcy” czy „Egzorcysta” tym razem mierzy się z dorobkiem Davida Lyncha – a w szczególności związkami jego dzieł z „Czarnoksiężnikiem ze Szmaragdowego Grodu” L. Franka Bauma oraz jej słynną ekranizacją. Z pomocą swoich rozmówców, m.in. Karyn Kusamy i Johna Watersa, pozwala spojrzeć na filmy Lyncha inaczej, niż patrzyliście na nie do tej pory. I gwarantuję, że staną się jeszcze bardziej fascynujące.
Nazywam się Alfred Hitchcock, reż. Mark Cousins, prod. Wielka Brytania, 120 min
W swoim najnowszym dokumencie niestrudzony historyk filmu, kinofil i pasjonat Mark Cousins („The Story of Film – Odyseja filmowa”, „Oczy Orsona Wellesa”) oddaje głos samemu Hitchcockowi. To legendarny reżyser – którego głos na ekranie imituje słynny brytyjski aktor dubbingowy Alistair McGowan – oprowadza widzów po własnej twórczości. To zabieg, który w rękach innego reżysera mógłby okazać się ekstrawaganckim niewypałem, ale Cousins wyciąga z tego pomysłu, co najlepsze, i sprawia, że ów wyobrażony Hitchcock staje się przewodnikiem idealnym: przypomina o swoich wczesnych, niemych filmach, analizuje najsłynniejsze sceny, przeprowadza nieoczywiste analogie między filmami. Dla początkujących to doskonałe wprowadzenie do twórczości Hitcha. Dla zaawansowanych – okazja do ponownego spotkania z mistrzem.
Fantastyczny Matt Parey, reż. Bartosz Paduch, prod. Polska, 77 min
Trudno dziś sobie wyobrazić polską fantastykę bez Macieja Parowskiego. Bez jego krytycznego spojrzenia, uporu, bez promocji świetnych autorów (to pod jego redaktorskim okiem debiutował na łamach „Fantastyki” Andrzej Sapkowski), lecz również bez jego prozy i scenariuszy komiksowych, m.in. do kultowej serii „Funky Koval”. Nowy film Bartosza Paducha („Skandal. Ewenement Molesty”) to portret Parowskiego (a przy okazji fantastycznego fandomu, który redaktor z całych sił wspierał, choć czasami się z nim również zażarcie kłócił), zrealizowany z udziałem czołowych twórców polskiego komiksu, m.in. Krzysztofa Ostrowskiego i Marcina Podolca, odpowiedzialnych za animowane wstawki.
Całe to piękno i krew, reż. Laura Poitras, prod. USA, 113 min
Nagrodzony Złotym Lwem w Wenecji i nominowany do Oscara najnowszy film Laury Poitras, czołowej twórczyni amerykańskiego dokumentu. Portret wybitnej artystki queerowej Nan Goldin, skupiający się nie tylko na jej sztuce i osobistych doświadczeniach, lecz również na walce, którą prowadzi z rodziną Sacklerów, właścicielami Purdue Pharma, firmy farmaceutycznej w największym stopniu odpowiedzialnej za kryzys opioidowy w Stanach Zjednoczonych (ci z państwa, którzy oglądali znakomity serial „Lekomania”, wiedzą, jak wpływowa i niebezpieczna to korporacja). Poitras unika pokusy realizacji dokumentu interwencyjnego, oddając głos i perspektywę swojej bohaterce. „Całe to piękno i krew” – film hipnotyzujący, wnikliwy, mądry – jest w równej mierze dziełem Nan Goldin, bardzo bliskim jej sztuce.