PiS-owi nie udało się wyrzucić Moniki Strzępki z fotela dyrektorki Teatru Dramatycznego w Warszawie, ale tego samego dnia, gdy Wojewódzki Sąd Administracyjny ogłaszał swój wyrok, na innym fotelu – redaktora naczelnego wydawanego od 1956 r. i progresywnego miesięcznika „Dialog” – zasiadł Antoni Winch, związany z instytucjami już przez PiS przejętymi albo ideowo z władzą związanymi i szczodrze karmionymi przez nią publicznymi pieniędzmi. Uznał, że „aktualna linia czasopisma wymaga nie tylko utrzymania, ale także pogłębienia – otwarcia na nowe interpretacje, dyskursy i refleksje”. Nazwisko nowego szefa do końca pozostawało tajemnicą dla jego nowych podwładnych, z którymi nikt nie konsultował wyboru, a ich własne propozycje zostały zignorowane.
Czytaj też: Dyrektorka Strzępka. Co tak kole w oczy wojewodę Radziwiłła?
Teatr Klasyki Polskiej z solidną dotacją
Instytucji bliskich władzy przybywa w takim tempie, że brakuje kadr. Na szczęście ci, którzy są, potrafią działać na kilku frontach jednocześnie. Przykładowo 37-letni Winch szefowanie „Dialogowi” będzie łączył z zarządzaniem działem prozy w „Twórczości” (wydawanej podobnie jak „Dialog” przez podległy ministerstwu kultury Instytut Książki), pracą kierownika literackiego w Teatrze im. Jaracza w Łodzi, gdzie dyrektorem jest powołany przez łódzkiego marszałka wbrew woli zespołu Michał Chorosiński, mąż pisowskiej posłanki Dominiki Figurskiej-Chorosińskiej. Oraz funkcją sekretarza w Polskiej Kompanii Teatralnej, która m.in. wydaje (za dotację z MKiDN) konserwatywny portal Teatrologia.info, gdzie Winch także publikuje. Zaś jego dramaty wystawia Teatr Telewizji po dobrej zmianie.
Z kolei wspomniany Michał Chorosiński oprócz dyrektorowania w Łodzi jest „koordynatorem teatru”, reżyserem i aktorem Teatru Klasyki Polskiej. Który przed miesiącem, w Międzynarodowy Dzień Teatru, został decyzją ministra Glińskiego trzecią sceną narodową, obok Teatru Narodowego w Warszawie i Narodowego Starego Teatru w Krakowie, z ministerialnym budżetem „ponad 10 mln zł”. Teatr impresaryjny, lekturowy, bez stałej siedziby i zespołu, został okrzyknięty wzorcem z Sèvres wystawiania rodzimej klasyki i przyrównany m.in. do paryskiej Comédie-Française.
Dyrektorem teatru oraz prezesem Fundacji Teatru Klasyki Polskiej, z którą to MKiDN współprowadzi nową scenę narodową, został Jarosław Gajewski, aktor wcześniej Teatru Polskiego, teraz Narodowego (w obu notabene często występował w klasycznie realizowanej klasyce, także rodzimej), i wykładowca Akademii Teatralnej. Z okazji nowej funkcji tłumaczył: „Tym teatrom, które nie mają odwagi wystawiać »Księdza Marka«, »Fantazego«, »Dziadów«, będziemy służyć pomocą”. Jakby teatry naprawdę bały się wystawiać sztuki, na które i tak przyjdą szkoły, a czasem, jak w przypadku „Dziadów” Kleczewskiej, PiS będzie wręcz musiał te szkoły do przychodzenia zniechęcać...
Strzępka jak powiew świeżego powietrza
Dotychczas Teatr Klasyki Polskiej najczęściej w Warszawie występował w Łazienkach Królewskich i w zarządzanym przez Piotra Bernatowicza CSW, słynącym z występów Jana Pietrzaka. Ale jako scena narodowa zamierza poszerzać pole współpracy, m.in. o Kościół Wszystkich Świętych przy pl. Grzybowskim oraz zakon pijarów.
Wśród założeń programowych na 2023 r. są: „Festiwal Fredrowski” – „od maja do końca grudnia, w porozumieniu z instytucjami kultury w całej Polsce, Teatr zaprezentuje około 60 przedstawień swoich inscenizacji dramatów Fredry” (choć może być ciężko, bo w Roku Fredry wiele teatrów ma własne inscenizacje). Do tego Mrożek na dziesięciolecie śmierci, „Epaminondas” według Stanisława Konarskiego – premiera na scenie Teatru Collegium Nobilium, produkcja we współpracy z krakowską Prowincją Pijarów, czy „Czerwony marsz” według Karola Huberta Rostworowskiego – premiera przygotowana w formie teatru telewizji, prezentowana na stronach internetowych.
„Trzydziesta czwarta instytucja artystyczna, współprowadzona przez MKiDN, będzie dzisiaj powołana. Gdy przyszliśmy do tego gmachu w końcu 2015 r., takich instytucji było piętnaście” – chwalił z okazji ogłoszenia tej dobrej nowiny przedsiębiorczość swojego resortu minister Gliński. Na tym tle wygrana warszawskiego ratusza, organizatora Teatru Dramatycznego, w sądowym sporze z wojewodą mazowieckim jest jak delikatny powiew świeżego powietrza w ciężkiej i wciąż gęstniejącej atmosferze w polskiej kulturze.
Czytaj też: Strzępki i Demirskiego spektakl o Jarosławie Kaczyńskim
Wojewoda Radziwiłł teatru strzeże
Przypomnijmy, że chodzi o rozstrzygnięcie nadzorcze stwierdzające nieważność zarządzenia prezydenta m.st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego w sprawie powołania w sierpniu ubiegłego roku Moniki Strzępki na dyrektorkę Teatru Dramatycznego. Wojewoda Konstanty Radziwiłł, wspierany przez Ordo Iuris, wystosował je w listopadzie, tuż przed tym, jak udał się na placówkę dyplomatyczną na Litwę. Jako argumenty przeciw decyzji komisji konkursowej, która wskazała Strzępkę, podał rzekomą niezgodność jej programu z oczekiwaniami organizatora konkursu, czyli miasta st. Warszawy, wyłożonymi w zarządzeniu konkursowym. Jej program ma nie wpisywać się w „tradycje sceny”, nie być skierowany do dotychczasowej publiczności, generalnie razić progresywnością, na czele z „agresywnym” feminizmem.
Efektem „rozstrzygnięcia nadzorczego” było zawieszenie Strzępki w funkcji dyrektorki. I jakkolwiek obśmiała to zdjęciem, na którym widnieje podwieszona nad widownią Dramatycznego, to zawieszenie wywołało całkiem poważne perturbacje w pracy 150-osobowego zespołu. Miasto złożyło skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Rozprawa odbyła się tydzień temu.
Strzępka zacytowała na niej opowiadanie Franza Kafki „Przed prawem”, ze strażnikiem, który stał przed prawem i bronił ludziom dostępu do niego. „Cytuję ten fragment, bo nazywa on dobrze moją kondycję w ostatnich miesiącach. A może w ostatnich latach. A może w ogóle – przez całe moje życie. (...) Za każdym razem, kiedy już wydaje mi się, że zyskuję panowanie nad swoim życiem – ja: kobieta, matka, chłopka, reżyserka, artystka, feministka – za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że oto wreszcie stanowię o sobie, to zawsze znajduje się jakiś strażnik, który z pozycji władzy wskazuje mi bramy prawa i wyrzuca mnie poza nie. (…) Nie ma dla mnie najmniejszego przypadku w tym, że jednym podpisem arystokraty, wojewody Radziwiłła, zostałam pracy pozbawiona ja, potomkini polskich chłopów. Że jednym podpisem mężczyzny zostałam pracy pozbawiona ja, kobieta. Że jednym podpisem osoby o poglądach konserwatywnych zostałam pracy pozbawiona ja, osoba o poglądach lewicowych”.
„Bohater opowiadania Kafki nigdy nie doczekał się wpuszczenia na łono prawa. Po całym życiu oczekiwania zmarł pod bramą. Wierzę, że nie podzielę jego losu. Wierzę, że żyjemy w państwie, które mimo wszelkich związków z Kościołem katolickim, mimo radykalnego zachwiania trójpodziału władzy nie jest jednak zainteresowane procesami czarownic. Wierzę, że żyjemy w państwie prawa, w którym to prawo jest dla wszystkich” – kończyła.
Demirski i Strzępka dla „Polityki: Salonu nie ma
Strzępka odwieszona, bilety wyprzedane
26 kwietnia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał wyrok. Odwiesił dyrektorkę Strzępkę, argumentując – cytuję za „Gazetą Wyborczą”, której dziennikarz był na sali, sam wyrok jeszcze nie został opublikowany – że „zarzuty muszą być uzasadnione i wykazanym przez organ nadzoru istotnym naruszenia prawa”. Podkreślił słowo „istotny”. „Ma to miejsce tylko w sytuacji jednoznaczności treści prawa wskazanego jako naruszone. Uchylenie mianowania dyrektora instytucji kultury może nastąpić tylko w sytuacjach wyjątkowych i szczególnych, (...) nie zaś z powodów ocennych czy uznaniowych”. „Nie jest rolą sądu administracyjnego ocena moralności, etyki, poglądów na sztukę, dokonywanie recenzji różnych przedsięwzięć teatralnych czy filmowych” – tłumaczył sędzia. Dodając, że „niniejszy spór nie ma charakteru typowego sporu prawnego”, argumenty wojewody to „pozorne zarzuty prawne”, stanowiące „w istocie polemikę”. A „wojewoda przypisał sobie kompetencje tak organizatora konkursu, czyli miasta, jak i wieloosobowej komisji konkursowej”.
Monika Strzępka została odwieszona. A stało się to tuż po ogłoszeniu przez Teatr Dramatyczny bardzo dobrego programu 43. Warszawskich Spotkań Teatralnych (bilety wyprzedały się w okamgnieniu), który otworzy 19 maja koncert Marii Peszek na pl. Defilad. Oraz po uroczystości nadania Dramatycznemu imienia Gustawa Holoubka.
27 kwietnia wojewoda Tobiasz Bocheński zapowiedział złożenie skargi do NSA, sprawa będzie więc miała ciąg dalszy.
Czytaj też: Strzępka kontra Słobodzianek, czyli wojna o Teatr Dramatyczny