Smith – pisząc oględnie – nie przeprasza, że żyje. To wystarczy, by został majakiem konserwatystów: raz, że gej, dwa – że niebinarny. „Czuję się tak samo mężczyzną jak kobietą” – obwieścił. Ubiera się (i okazjonalnie rozbiera, hołdując ciałopozytywności), jak chce, tj. w gorsety, cekiny, różowe futra, zatem nie najbliżej tradycyjnie pojmowanej mody męskiej. A przy tym utrzymuje pozycję jednego z najpopularniejszych artystów dekady, z Oscarem, Brit Award i Złotymi Globami ustawionymi na kominku. Jego ubiegłoroczne „Unholy”, zaśpiewane w duecie z piosenkarką trans Kim Petras, doszło do nr. 1 w kilkudziesięciu krajach, a wiadomo, kto decyduje o kształcie list przebojów: młodzież. Ta Smithem jest zachwycona. Nie tylko nim, ale i tym, że po latach egzystencji na rubieżach show-biznesu, mody czy ogólnie społeczeństwa osoby queer, niebinarne, transseksualne czy choćby ze świata drag wkroczyły do mainstreamu. I zaczęły nadawać mu ton.
Moda gubi podział
Że to żadna nisza, pokazują badania i statystyki. „Business Insider” zauważa, że dla około połowy milenialsów i Gen Z w USA (według agencji Bigeye z Orlando) już samo mówienie o płci to przeżytek. A blisko 60 proc. uważa, że w formularzach zaledwie dwie płci do wyboru to za mało opcji. Już sześć lat temu agencja Harris Poll ogłosiła, że osobą LGBT czuje się co piąty Amerykanin w wieku 18–34 lat. Polskich rzetelnych badań brak; szacuje się jednak, że ogółem jakieś 5 proc. rodaków identyfikuje się jako osoby queer. I tolerancja dla tej grupy wzrasta jak w całym zachodnim świecie.
Tematykę oswajają reality show pokroju „Call Me Caitlyn”, o transformacji, jaką przeszedł olimpijczyk (i niegdyś głowa medialnej rodziny Kardashianów) Bruce Jenner, stając się Caitlyn Jenner, ale i widowiska z rodzaju Konkursu Piosenki Eurowizji.