Przed tegorocznym rozdaniem Złotych Globów ważniejsze od tego, kto opuści ceremonię ze statuetkami, wydawało się pytanie, czy wręczające nagrody Stowarzyszenie Korespondentów Zagranicznych w Hollywood (Hollywood Foreign Press Association, HFPA) uporało się z ciążącymi nad nim kontrowersjami.
W ubiegłym roku ceremonia miała bardzo ograniczony, kameralny charakter – nie tylko ze względu na kolejną falę pandemii, lecz także, a może przede wszystkim dlatego, że od HFPA odwróciły się największe studia filmowe i gwiazdy. Po latach powtarzających się oskarżeń o nadużycia, przekręty finansowe i brak różnorodności Hollywood powiedziało „dość” i nie zabrakło przy tym wyrazistych, nawet jeśli nieco ostentacyjnych gestów. Z transmisji ceremonii wycofała się stacja telewizyjna NBC, a Tom Cruise oddał stowarzyszeniu otrzymane wcześniej nagrody. Większość potępiała HFPA lub wymownie milczała (spora część nagrodzonych w ubiegłym roku filmowców nie odniosła się do swoich zwycięstw choćby w mediach społecznościowych), niemal wszyscy czekali, czy zapowiedziane przez stowarzyszenie reformy przyniosą skutek.
Czytaj też: Nędzarze i królowe. Złote Globy 2021 rozdane w cieniu afer
Stowarzyszenie stawia na zmiany
Wystarczył rok, żeby sytuacja wróciła z grubsza do normy. Złote Globy znów można było obejrzeć w telewizji NBC i streamingu, a niewielu aktorów ostentacyjnie zbojkotowało imprezę (wśród nich Brendan Fraser, nominowany za rolę w „Wielorybie”). Część komentatorów jeszcze przed rozdaniem dziwiła się, że tak szybko zostały wybaczone grzechy HFPA, ale jak skomentował to dziennikarz Kevin Fallon w rozmowie z serwisem NPR.com: „Oczywiście to Hollywood, więc nie mogą powstrzymać się przed pójściem na rozdanie nagród”.
Wydaje się, że zmiany zaczęły się na dobre: skład stowarzyszenia został powiększony o 21 dziennikarzy mieszkających w Stanach Zjednoczonych i dodatkowe 103 osoby z 62 krajów świata niebędące członkami HFPA, ale mające prawo głosu przy rozdaniu Złotych Globów. HFPA rozpoczęło współpracę z kilkunastoma organizacjami zajmującymi się prawami mniejszości, wyczyściło przynajmniej część kontrowersji finansowych i zapowiada dalsze zmiany, m.in. lepsze planowanie konferencji prasowych poświęconych filmom (część aktorów i twórców skarżyła się na panującą podczas konferencji atmosferę oraz powtarzające się ze strony niektórych dziennikarzy uwagi o charakterze rasistowskim lub homofobicznym).
Jeszcze na etapie nominacji pojawiły się głosy, że to wszystko zmiany pozorne, a w kategoriach nieaktorskich – poza najlepszą piosenką – brakuje nominowanych kobiet (wśród męskich kandydatów znalazła się tylko Sarah Polley ze scenariuszem oraz Hildur Guðnadóttir z muzyką do filmu „Women Talking”). Tyle że to wciąż problem systemowy: w Hollywood najwięcej rozgłosu mają filmy tworzone przez białych mężczyzn.
Wykluczenia i powroty
Sama oprawa tegorocznej ceremonii mogła jednak świadczyć o zmianach: imprezę poprowadził queerowy stand-uper Jerrod Carmichael, a wśród prezenterów znaleźli się m.in. Michaela Jaé Rodriguez, Ana de Armas i Tracy Morgan. „Jestem tu, bo jestem czarny”, mówił Carmichael. I odnosząc się do kontrowersji wokół HFPA, dodał: „Nie powiem, że to rasistowska organizacja. Ale nie mieli żadnego czarnego członka do czasu śmierci George’a Floyda, więc zróbcie z tą informacją, co chcecie”. Prowadzenie Carmichaela spotkało się z mieszanymi ocenami: sporo kontrowersji wywołały jego żarty na temat nieobecności Willa Smitha, a przede wszystkim ten o Beverly Hilton (gdzie odbywała się ceremonia) jako „hotelu, który zabił Whitney Houston”. Ale jego obecność na scenie była jednak powiewem świeżości.
Słowa na temat rasizmu, a przede wszystkim wykluczenia, padały ze sceny częściej. Michelle Yeoh, odbierając statuetkę dla najlepszej aktorki, w prostych słowach podsumowała obawy i troski większości swoich koleżanek po fachu: „Wszystkie kobiety to rozumieją. Im bardziej rosną liczby, dni, lata, tym bardziej, jak się wydaje, maleją zawodowe szanse”.
Nie zabrakło również wzruszających hołdów: Angela Basett, nagrodzona za rolę w drugiej części „Czarnej Pantery”, wspominała zmarłego dwa lata temu Chadwicka Bosemana, Colin Farrell dziękował Martinowi McDonaghowi za to, że angażując go kilkanaście lat temu w komedii „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj”, dał mu szansę odnowienia aktorskiej kariery. Ke Huy Quan wyglądał na szczęśliwego: niegdyś był dziecięcą gwiazdą (grał m.in. w „Indianie Jonesie i królestwie zagłady” oraz „Goonies”), ale wrócił – i to jak! – na ekran po wielu latach przerwy dopiero brawurową rolą we „Wszystko wszędzie naraz”.
W specjalnym przemówieniu za pośrednictwem łącza satelitarnego do gości ceremonii zwrócił się także – zapowiedziany przez Seana Penna – Wołodymyr Zełenski: „To nie jest trzecia wojna światowa. To nie trylogia. Ukraina powstrzyma Rosję na swojej ziemi”, mówił owacyjnie przyjęty prezydent.
Na ceremonię Złotych Globów wróciły i wielkie gwiazdy, i emocje, jednak na ostateczną ocenę, czy te wszystkie zmiany przyniosły pożądany skutek i czy Złote Globy interesują jeszcze kogokolwiek poza branżą (czyli przede wszystkim widzów śledzących rozdanie), trzeba jeszcze trochę poczekać. Jak zauważył jeden z komentatorów, wszystkie reformy wprowadzone przez HFPA do tej pory to absolutne minimum i powinny mieć miejsce dawno temu.
Czytaj też: Złote Globy, wielki kryzys. Może pora skasować te nagrody?
Wieczór „Fabelmanów” i duchów
Natomiast same nagrody obyły się bez większych niespodzianek i kontrowersji, nie licząc może triumfu „Rodu smoka” w kategorii najlepszego serialu dramatycznego. Nieudany spin-off „Gry o tron” okazał się zdaniem HFPA lepszy niż finałowa odsłona „Better Call Saul” czy świetne „Rozdzielenie”, co może świadczyć o tym, że duże, szeroko reklamowane produkcje mają wciąż większe szanse na zwycięstwo niż te nieco skromniejsze (choć firmowane przez potężne korporacje, odpowiednio Netflix i Apple’a).
Podobnie można by pewnie ocenić zwycięstwo „Fabelmanów” i Stevena Spielberga, ale to akurat najbardziej intymny, skromny (w hollywoodzkich kategoriach) film mistrza, a i jego nagrodzenie wydaje się w pełni zasłużone.
Wieczór okazał się sukcesem również dla „Duchów Inisherin”, nagrodzonych za najlepszą komedię, scenariusz oraz rolę Colina Farrella, i serialu „Misja: Podstawówka”, który z ceremonii wracał z trzema nagrodami, w tym dwiema w kategoriach aktorskich.
Pewnym zaskoczeniem było zaś zwycięstwo dramatu „Argentyna, 1985” w kategorii filmu nieanglojęzycznego: opowieść o procesie wytoczonym członkom wojskowej junty rządzącej Argentyną w latach 70. pokonała faworytów, w tym „Na Zachodzie bez zmian” oraz „Podejrzaną”.
Lista zdobywców Złotych Globów
Najlepszy film pełnometrażowy (dramat): „Fabelmanowie”
Najlepsza rola żeńska w filmie pełnometrażowym (dramat): Cate Blanchett („Tár”)
Najlepsza rola męska w filmie pełnometrażowym (dramat): Austin Butler („Elvis”)
Najlepszy film (musical lub komedia): „Duchy Inisherin”
Najlepsza rola żeńska w filmie pełnometrażowym (musical lub komedia): Michelle Yeoh („Wszystko wszędzie naraz”)
Najlepsza rola męska w filmie pełnometrażowym (musical lub komedia): Colin Farrell („Duchy Inisherin”)
Najlepszy film nieanglojęzyczny: „Argentyna, 1985”, reż Santiago Mitre
Najlepsza aktorka w roli drugoplanowej: Angela Bassett („Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu”)
Najlepszy aktor w roli drugoplanowej: Ke Huy Quan („Wszystko wszędzie naraz”)
Najlepsza reżyseria: Steven Spielberg („Fabelmanowie”)
Najlepszy scenariusz: Martin McDonagh („Duchy Inisherin”)
Najlepsza muzyka: Justin Hurwitz („Babilon”)
Najlepsza piosenka oryginalna: „Naatu Naaut” („RRR”)
Najlepsza animacja pełnometrażowa: „Guillermo del Toro: Pinokio”
Najlepszy serial telewizyjny (dramat): „Ród smoka”
Najlepsza rola żeńska w serialu telewizyjnym (dramat): Zendaya („Euforia”)
Najlepsza rola męska w serialu telewizyjnym (dramat): Kevin Costner („Yellowstone”)
Najlepszy serial telewizyjny (musical lub komedia): „Misja: Podstawówka”
Najlepszy serial limitowany, antologia lub film telewizyjny: „Biały lotos”
Najlepsza rola żeńska w serialu limitowanym antologii lub filmie telewizyjnym: Amanda Seyfried („Zepsuta krew”)
Najlepsza rola męska w serialu limitowanym antologii lub filmie telewizyjnym: Evan Peters („Dahmer – Potwór”)
Najlepsza rola męska w serialu telewizyjnym (musical lub komedia): Jeremy Allen White („The Bear”)
Najlepsza rola żeńska w serialu telewizyjnym (musical lub komedia): Quinta Brunson („Misja: Podstawówka”)
Najlepsza męska rola drugoplanowa w serialu telewizyjnym: Tyler James Williams („Misja: Podstawówka”)
Najlepsza żeńska rola drugoplanowa w serialu telewizyjnym: Julia Garner („Ozark”)
Najlepsza żeńska rola drugoplanowa w serialu limitowanym, antologii lub filmie telewizyjnym: Jennifer Coolidge („Biały lotos”)
Najlepsza męska rola drugoplanowa w serialu limitowanym, antologii lub filmie telewizyjnym: Paul Walter Hauser („Czarny ptak”)
Złote Globy. Gdzie oglądać nagrodzone produkcje
„Fabelmanowie” – już w kinach
„Duchy Inisherin” – premiera kinowa 20 stycznia
„Wszystko wszędzie naraz” – Amazon Prime Video
„Elvis” – HBO Max, iTunes, Chili, Rakuten, Player, Canal+
„Tár” – premiera kinowa 24 lutego
„Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu” – Disney+ (od 1 lutego)
„Babilon” – premiera kinowa 20 stycznia
„Guillermo del Toro: Pinokio” – Netflix
„Argentyna, 1985” – Amazon Prime Video
„Ród smoka” – HBO Max
„Misja: Podstawówka” – Disney+
„Biały lotos” – HBO Max
„Yellowstone” – premiera w streamingu na platformie SkyShowtime (luty)
„Euforia” – HBO Max
„The Bear” – Disney+
„Zepsuta krew” – Disney+
„Dahmer – Potwór” – Netflix
„Ozark” – Netflix
„Czarny ptak” – Apple TV+
Czytaj też: 10 najlepszych seriali 2022. Perły, które trzymają w napięciu