Głos amanta
Jerzy Połomski: ikona popkultury PRL. Polski Sinatra, postać z innej planety
Jego profesorem na Wydziale Estradowym warszawskiej Szkoły Teatralnej był Ludwik Sempoliński. To on namówił przyszłego gwiazdora piosenki na zmianę nazwiska Pająk na Połomski. Miał ponoć powiedzieć: „Zastanów się, kto przyjdzie na koncert, jak z afisza wyczyta, że będzie śpiewał Pająk. Z takim nazwiskiem nie zrobisz kariery”. Działo się to w połowie lat 50., kiedy świat poznawał piosenki młodego Elvisa Presleya i innych idoli pionierskiego okresu rock’n’rolla. Z tym światem nowej muzyki popularnej Jerzy Połomski nie miał jednak nic wspólnego. Jego pierwsza nagrana dla radia „Piosenka dla nieznajomej” to liryczny szlagier utrzymany w klimatach przedwojennych, czasów „Tanga Milonga”, dancingów w Adrii i… pierwszych estradowych występów Ludwika Sempolińskiego. Na nagraniu radiowym 23-letni wtedy Połomski śpiewa z nienaganną manierą croonera z lat 20., a jeszcze do tego – jak wszyscy ówcześni absolwenci szkół aktorskich edukowani przez starych mistrzów – przykładnie artykułuje „ł” zgłoskotwórcze.
Maria Szabłowska, dziennikarka radiowa i wybitna znawczyni muzyki rozrywkowej, poznała Jerzego Połomskiego w latach 70. Mówi, że był artystą starej daty, ale do tego prawdziwym inteligentem, z którym równie dobrze rozmawiało się o książkach i spektaklach teatralnych, jak i o kulturze obyczaju. Zawsze był eleganckim dżentelmenem, podkreśla Szabłowska i przytacza anegdotę o piosence „Niech żyje bal”, skomponowanej w 1983 r. przez Seweryna Krajewskiego, a napisanej przez Agnieszkę Osiecką. Oczywiście wszyscy wiemy, że ostatecznie był to przebój wykonywany przez Marylę Rodowicz, ale pierwotnie miał go śpiewać Połomski, i to z myślą o nim, trochę na zasadzie abstrakcyjnego żartu, w pierwszej wersji tekstu Osiecka umieściła słowa „Jurek, ogórek, kiełbasa i sznurek”.