Zrywam etykiety
Piotr Adamczyk dla „Polityki”: Miałem dość etykietek. To mnie zaniosło do USA
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Na początek zagadka: co łączy prezydenta Polski, rosyjskiego szpiega i Tomasa z uniwersum Marvela?
PIOTR ADAMCZYK: – Brzmi jak skrót mojego amerykańskiego CV. Niepełnego jeszcze, ale te trzy postaci rzeczywiście zagrałem. W serialu political fiction „Madam Secretary” miałem przyjemność wystąpić u boku wspaniałej aktorki, jaką jest Tia Leoni, jako Józef Demko, twardo stąpający po ziemi, niepałający miłością do uchodźców przywódca Polski. Dostałem za to tęgie baty od zorganizowanej armii trolli. Hejtowali mnie, myśląc, że to atak na prezydenta Dudę.
Hejt to ulubiona forma rozrywki w sieci.
Komentarze internautów były wyjątkowo kąśliwe. Niestety, nie pamiętam, gdzie przeczytałem, że biorąc pod uwagę zjadliwość komentarzy w sieci, Polacy zajmują niechlubne pierwsze miejsce. Być może jest to sposób odreagowania za dekady braku wolności słowa, a może z innych względów – wszak w społeczności międzynarodowej uchodzimy też, niestety, za niedowartościowanych. Amerykanie np. nie rozumieją, o co chodzi w zdaniu, które usłyszałem kiedyś od Jana Englerta: „żeby Polacy uznali twój sukces, muszą ci go najpierw wybaczyć”. Próbowałem to powiedzenie przetłumaczyć swoim amerykańskim kolegom. Było tak dalekie od ich rozumienia świata, że nie byli w stanie go zrozumieć.
Po „For All Mankind” tak ostrej reakcji nie było, chociaż gra pan w tym serialu Rosjanina. To alternatywna wersja historii podboju kosmosu – co by się działo, gdyby nie upadł Związek Radziecki.
W „For All Mankind” Rosjanie pierwsi lądują na Księżycu, przygotowują misję na Marsa, starając się narzucić rosyjską dominację w kosmosie. Bardzo ciekawa wizja jak na obecne czasy.