Kierownicy fabuły
Scenarzyści wychodzą z cienia. Najważniejsze słowo już nie należy do reżysera
Czarę goryczy przelało niezaproszenie Szczepana Twardocha na zeszłoroczną galę rozdania Polskich Nagród Filmowych Orły. „Serialowi »Król« na podstawie mojej powieści poświęciłem trzy lata życia, będąc również jego scenarzystą i współautorem formatu. O tym, że został nominowany oraz później nagrodzony Orłami za najlepszy serial roku, dowiedziałem się z smsa życzliwego kolegi, któremu zdarzyło się oglądać galę. Przypomnijcie sobie o tym, kiedy będziecie ubolewać nad tym, dlaczego w polskim kinie nie ma dobrych scenariuszy” – komentował w mediach społecznościowych pisarz i współscenarzysta. Wtórował mu Jakub Żulczyk, niezaproszony na Orły przy okazji nagród dla seriali z jego scenariuszami: „Belfra” i „Ślepnąc od świateł” (ten drugi na podstawie własnej powieści). Przy okazji tłumaczył branży, że w serialach pozycja scenarzysty jest inna niż w kinie, gdzie najważniejsze słowo należy do reżysera.
Protesty były dowodem na to, że ludzie słowa mają dość stania w cieniu i że wreszcie poczuli swoją siłę. Moment jest istotny, do Polski wchodzą kolejne platformy streamingowe, a wraz z nimi całe zagony seriali nowych i starych, bardziej i mniej ambitnych. Pandemia pokazała, że w trudnych czasach telewizja bywa ratunkiem dla osaczonego mózgu. Z roku na rok rosną w siłę także polskie produkcje. W ostatnim czasie sukcesami okazały się m.in. „Klangor” Canal+ (scen. Kacper Wysocki), rodzima i nieoczywista wersja skandynawskiego kryminału w odcinkach, obyczajowo-kryminalny „Rojst ’97” Netflixa (scen. Jan Holoubek i Kasper Bajon), z ciekawym spojrzeniem na potransformacyjną Polskę, „Sexify” (scen. Kalina Alabrudzińska i Piotr Domalewski) tego samego serwisu – feministyczna komedia romantyczna, oraz „Kontrola”, rozwinięty przez Playera internetowy serial studentki Warszawskiej Szkoły Filmowej Nataszy Parzymies, z parą zakochanych dziewczyn pokonujących kolejne przeszkody na drodze do bycia razem.