W wieku 97 lat zmarł Peter Brook, wybitny brytyjski reżyser i wizjoner teatru, autor „Pustej przestrzeni”, która wydana w 1968 r. do dziś uchodzi za jedną z najważniejszych pozycji o teatrze XX w. W Polsce był znany także jako propagator na Zachodzie twórczości Jerzego Grotowskiego. A w wystawionej przez Brooka w 1985 r. w Paryżu „Mahabharacie”, dziewięciogodzinnym, wielonarodowym widowisku na podstawie hinduistycznego eposu, pokazywanym na festiwalach i sfilmowanym, zagrali m.in. Andrzej Seweryn i Ryszard Cieślak.
Urodzony w 1925 r. w Londynie Brook był cudownym dzieckiem brytyjskiego teatru. Domowe przekazy głoszą, że jako siedmiolatek samodzielnie odegrał przed rodziną „Hamleta”, spektakl trwał... cztery godziny. Na profesjonalnej scenie zadebiutował jako 19-latek, a dwa lata później związał się z Shakespeare Memorial Theatre (od 1961 r. Royal Shakespeare Company), by zrealizować tam następnie szereg spektakli, które przeszły do historii szekspirowskich inscenizacji: „Miarka za miarkę” z Johnem Gielgudem (1950), „Tytus Andronikus” z Laurence′em Olivierem i Vivien Leigh (1955), „Hamlet” z Paulem Scofieldem (1955) i z tym samym aktorem „Król Lear” (1962).
Czytaj też: Teatr w Europie. Tak gra liga mistrzów
Entuzjasta Szekspira, sojusznik Grotowskiego
Rewolucyjność podejścia Brooka do teatru polegała z jednej strony na jego analitycznym drążeniu tekstu, z drugiej – na elegancji i pozbawieniu teatru jego pielęgnowanej wciąż w tamtym czasie sztuczności: peruk, ciężkich makijaży. Na wydobywaniu aktora spod kostiumu i charakteryzacji. Ale reżyser nie bał się czerpać inspiracji z różnorodnych źródeł, np. jego „Sen nocy letniej”, wystawiony w Royal Shakespeare Company w 1970 r., był inspirowany baletem Jerome′a Robbinsa i pekińskim cyrkiem, w białym sześcianie sceny porozwieszano trapezy, poustawiano szczudła, a las symbolizowały stalowe druty.
Nowatorskie inscenizacje szekspirowskie jeszcze przed trzydziestką zrobiły z Brooka gwiazdę reżyserii. A twórca spełniał się także w produkcjach operowych czy wystawianych w USA musicalach. Kilka z jego spektakli zostało przeniesionych na Broadway, w tym awangardowy „Marat/Sade” Petera Weissa, który w 1964 r. zdobył nagrodę Tony za najlepszą sztukę. Brook zapowiadał nim rewolucję kontrkulturową.
Kontrkulturowe z ducha były także jego poszukiwania prawdy – aktorskiej, ale też uniwersalnej prawdy o człowieku, wspólnego dla całej ludzkości języka ekspresji, ponad podziałami kulturowymi. Gdy dowiedział się, że w małym mieście gdzieś za żelazną kurtyną podobne badania prowadzi polski reżyser Jerzy Grotowski z aktorami Teatru Laboratorium, zaprosił go i Ryszarda Cieślaka do siebie. Wzięli udział w warsztatach do jego antywojennego spektaklu „US” przygotowywanego w Royal Shakespeare Company. Od tego czasu Brook był jednym z najważniejszych sojuszników Grotowskiego, wspierających jego karierę na Zachodzie.
Czytaj też: Dużo Szekspira na dużym ekranie
Kontrowersyjne laboratorium teatru
Własne laboratorium teatralne Brook zbuduje w Paryżu, dokąd się przeniesie w 1971 r. i gdzie pozostanie do końca życia. Założył Międzynarodowy Ośrodek Poszukiwań Teatralnych, który od 1974 działa w odbudowanym teatrze Bouffes du Nord jako Międzynarodowy Ośrodek Twórczości Teatralnej. Najgłośniejszym efektem prowadzonych tam prac była „Mahabharata”, oparty na hinduskim eposie dziewięciogodzinny spektakl, przygotowywany we współpracy z Jean-Claudem Carrire′em kilkanaście lat. Premiera odbyła się w 1985 r., potem spektakl ruszył w trasę po świecie, a w 1989 r. powstała wersja serialowa.
Dziś ten okres twórczości Brooka budzi wiele kontrowersji. Działania reżysera – podobnie jak innych twórców prowadzących w tamtej epoce takie badania, w tym Grotowskiego – postrzegane są jako kolejny nonszalancki gest białego, uprzywilejowanego człowieka, który wybiera sobie z różnych kultur i tradycji pasujące mu do teorii elementy, kolejna, tym razem postkolonialna, uzurpacja i przywłaszczenie. To zaś, co przetrwało – i Brook był tu konsekwentnym prekursorem – to wielokulturowe, wielorasowe i weloakcentowe obsady spektakli.
Czytaj też: Andrzej Seweryn o swojej roli w serialu „Rojst” i pracy z Brookiem
Peter Brook płynął pod prąd
Ciekawsze z dzisiejszej perspektywy wydają się poszukiwania Brooka w obszarze esencji teatru. Choć i tu okazał się ekstremistą, uczniem Georgija Iwanowicza Gurdżijewa, ormiańskiego nauczyciela duchowego, teozofa i mistyka, który miał duży wpływ na kontrkulturę i poszukujący teatr drugiej połowy XX w. Późne spektakle Brooka stają się demonstracyjnie wręcz proste, rozgrywane w „pustej przestrzeni”, odarte nie tylko z ozdobników, ale też dramatyzmu, radykalnie wyciszone, jakby pozbawione punktu ciężkości.
W Polsce pokazywane były „Tierno Bokar” według Amadou Hampâté Bâ (z 2004 r.) i „Więzień”, który zanim przyjechał w 2019 do Warszawy na WST, w ramach programu „Grotowski. Fest”, był prezentowany m.in. na festiwalu w Edynburgu oraz w National Theatre w Londynie. To był przykład teatru zawierającego w sobie zagadkę, ale jednocześnie niezbyt zachęcającego do podjęcia trudu jej rozwiązania. Interesującego głównie dlatego, że interesujący jest jego twórca. Legenda XX-wiecznego teatru.
W rozmowie z „Guardianem” w 2017 r., z okazji wydania kolejnej książki, 92-letni Brook mówił m.in. o tym, jak ważne jest „płynięcie pod prąd i osiągnięcie wszystkiego, co możemy w wybranej dziedzinie. Los podyktował, że moja była związana z teatrem i w ramach tego mam obowiązek być tak pozytywny i kreatywny, jak tylko mogę. Poddanie się rozpaczy jest ostatecznym wyjściem z sytuacji”.