Promień w ciemności
„Anioły z Sindżaru”. Niezwykły film o zapomnianym ludobójstwie jezydek
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Po co nam kolejny film o ludobójstwie?
HANNA POLAK: – Kilka lat temu Andrzej Miękus, polski dziennikarz i mój kolega, zaproponował mi film o prześladowaniu jezydek. Nagrał w Niemczech wywiady z poniżanymi, bitymi kobietami, wykorzystywanymi jako niewolnice seksualne. Przykładem jest Sahira, której islamscy ekstremiści zabili kilkumiesięczne dziecko. O jezydkach słyszało się głównie w kontekście niewoli seksualnej w tzw. Państwie Islamskim. Ale to tylko jeden z aspektów ludobójstwa. Dlatego chciałam zrobić film o tej zapomnianej eksterminacji.
Przypomnijmy: w sierpniu 2014 r. w północno-zachodnim Iraku dziesiątki tysięcy jezydów – kurdyjskich wyznawców religii łączącej elementy chrześcijaństwa, zoroastryzmu z islamem – zmuszono do ucieczki, tysiące uprowadzono. Zabijali muzułmańscy fundamentaliści?
Niełatwo to wytłumaczyć, ponieważ pokutuje uproszczone wyobrażenie o dżihadzie: przyjeżdżają jacyś najemnicy, porywają kobiety, wyrzynają całą wieś. A to wygląda inaczej. Przeważnie robią to sąsiedzi z wioski obok. Ludzie, którzy się znają. Mózgiem są jacyś fanatycy, którzy to zaprojektowali, zainfekowali swoich wysłanników, ktoś wpuścił ich do wspólnoty, a ci doprowadzili do czystek. Media przedstawiają to jednostronnie. Nie uwzględniają geopolityki, roli wojskowego lobby, skomplikowanych interesów politycznych różnych stron.
Widzą głównie nienawiść na tle religijnym?
Tak. Prawie każda wojna zaczyna się od propagandy i dzielenia społeczeństw na nienawidzące się plemiona. Psychoza, podsycanie atmosfery wrogości doprowadzają do głębokich różnic w sferze wartości, tak że dialog wydaje się niemożliwy. Podziały religijne to jedynie wierzchołek góry lodowej.