Ole Michael Selberg, budowniczy mostów między naszymi krajami, zmarł 10 grudnia 2021 r. w wieku 83 lat. Silnie związany z polską kulturą, wiele zrobił dla rozbudzenia w Norwegii zainteresowania jej literaturą. Natomiast jego opus magnum jest i pozostanie „Wielki słownik norwesko-polski” (Stor norsk-polsk ordbok) z 2017 r. Liczy 1503 strony, zawiera 72 tys. haseł, ukazał się także w Polsce. Pracował nad nim ponad 20 lat, a wersję elektroniczną opracował sam.
Wstęp do polskiej literatury
Znaliśmy się pół wieku i wzajemnie sobie pomagaliśmy. Pisałam o Nim w książce „Sercem w dwóch krajach” (2011), skąd zaczerpnęłam wiele faktów do tego wspomnienia. Selberg studiował w USA, Oslo, Berlinie, a także w Warszawie (w latach 1963–69). Wykładał na polonistyce w Oslo i pracował jako tłumacz dla MSZ. Dwa lata był lektorem norweskiego na uniwersytecie w Poznaniu, następnie odbył studia magisterskie w Oslo (z rosyjskim i łaciną), wykładał język polski i literaturę na wydziale Słowiańsko-Bałkańskim w Blindern. To był prawdziwy polyhistor, człowiek wielkiej wiedzy, ekspert w wielu dyscyplinach.
Pisał i tłumaczył z dużym wyczuciem spraw. W 1972 r. ukazały się „Polske noveller” („Polskie nowele”), zbiór dzieł ważnych pisarzy okresu powojennego – niemal jak wprowadzenie do polskiej literatury w Norwegii. W książce są znakomite nazwiska, m.in. Janusz Głowacki, Marek Nowakowski, Jerzy Gierałtowski, Kazimierz Orłoś, Wojciech Żukrowski, Jarosław Iwaszkiewicz, Tadeusz Różewicz, Jerzy Andrzejewski, Marian Brandys czy Kornel Filipowicz.
A z czasem relacje polsko-norweskie popłynęły szerszym nurtem. W 1981 r. Adam Hanuszkiewicz wystawił w Den Nationale Scene w Bergen sztukę Tadeusza Różewicza „Wyszedł z domu” (ze scenografią Xymeny Zaniewskiej) w przekładzie Selberga, który uprzystępnił czytelnikom wybrane wiersze w tomie „Uro” („Niepokój”, wyd. Solum). W 1983 r. otrzymał nagrodę Bastian za przekład „Kvitt ekteskap” („Białego Małżeństwa”) Różewicza, sztuki wystawionej na deskach Det Norske Teatret w Oslo.
Wojtyła, Witkacy, Miłosz
Z kolei w 1986 r. pojawiła się w Norwegii książka Ryszarda Kapuścińskiego „Keiseren” („Cesarz”), w 2001 „Ibenholt” („Heban”) w jego kongenialnym przekładzie, a w 2006 „Reiser med Herodot” („Podróże Herodota”). Selberg był absolutnym autorytetem, jeśli chodzi o język polski.
Zawsze troszcząc się o styl, wydał wiele zbiorów polskiej poezji, w tym „Tiden er knapp. Du skal vitne” („Brakujący czas. Będziesz świadkiem”), w którym prezentował różnych twórców, m.in. Karola Wojtyłę i ks. Jana Twardowskiego. Ukazało się w sumie 40 wspaniałych przekładów. Pisał przy okazji o wiodących postaciach polskiej kultury, jak w książce „Stanislaw Ignacy Witkiewicz: en polsk Teaterfornyar” („Stanisław Ignacy Witkiewicz: odnowiciel polskiego teatru”), przetłumaczył jego sztukę „Wariat i zakonnica”, która pod norweskim tytułem „Galningen og nonna” została wystawiona w Det Norske Teatret, natomiast „Kurkę wodną” („Vannhøna”) w jego tłumaczeniu pokazał z dużym sukcesem Piotr Chołodziński w Teatrze Narodowym w Oslo w 1991 r.
Przełożył ponadto słynnego „Pana Cogito” („Her Cogito”) Zbigniewa Herberta, wydał zbiór „Utsikt med et sandkorn” („Widok z ziarnkiem piasku”) Wisławy Szymborskiej. Towarzyszył też Czesławowi Miłoszowi, gdy ten odbierał Nobla w 1980 r.
Strata dla literatury norweskiej. I polskiej
Solberg jako pierwszy otrzymał w 2018 r. tytuł Polaka Roku w Norwegii. Z kolei 4 marca 2020 r., w 88. rocznicę urodzin Kapuścińskiego, autora cenionych reportaży i zarazem jednego z najczęściej tłumaczonych polskich pisarzy, w polskim Teatrze Collegium Nobilium wręczono mu nagrodę dla tłumaczy im. Ryszarda Kapuścińskiego za całokształt twórczości. W uzasadnieniu jury czytamy, że Solberg to „znakomity językoznawca, tłumacz, znawca i miłośnik polskiej literatury oraz kultury i jej propagator w Norwegii”.
Spotkania z nim dawały głęboką satysfakcję, nosił w sobie spokój, był pełen ogłady, a przy tym mocno zaangażowany w swoją pracę. Literatura zarówno norweska, jak i polska poniosły niepowetowaną stratę. Będzie nam Go bardzo brakowało.
Czytaj też: Czym się różni polskie i norweskie podejście do własnej tożsamości