To już rok! Już cały rok przeminął, odkąd Jakub Żulczyk, sławny pisarz, autor thrillerów i kryminałów, wstrząsnął Polską i Ameryką, pisząc, że „Joe Biden jest 46. prezydentem USA, a Andrzej Duda jest debilem”. Zelżywe słowa nie mogły pozostawić organów ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości obojętnymi. Nie na darmo przecież art. 135 par. 2 kk powiada: „Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Na nic apele adwokatów o umorzenie sprawy. Niezłomny sędzia Tomasz Julian Grochowicz z Sądu Okręgowego w Warszawie postanowił zapoznać się z materiałem dowodowym i przesłuchać świadków. A to oznacza, że rusza proces Żulczyka! Będzie się działo!
Czytaj też: Jakub Żulczyk, czyli dobrze jest chodzić w niełasce PiS
Andrzej Duda w sądowym spektaklu
No, niezły numer wyciął sędzia Grochowicz Andrzejowi Dudzie. Obstawiam, że zdecydował się wprowadzić tę absurdalną sprawę na wokandę, aby pokazać, jak niemądry i anachroniczny jest przepis kodeksu karnego, na podstawie którego gorliwy prokurator skierował swoje oskarżenie przeciwko naszemu literatowi. Naszemu, bo Jakub Żulczyk od lat komentuje wydarzenia społeczne i polityczne w duchu demokratycznym, nie szczędząc ostrych słów PiS-owi, co i mnie, i – jak mniemam – większości czytelników „Polityki” bardzo odpowiada. Ba, mogę wręcz powiedzieć, że zazdroszczę Jakubowi Żulczykowi „zasięgów”, dzięki którym władza zaszczyciła go procesem. Chciałbym być na jego miejscu!
No właśnie.