Zakrawa na niezwykłą ironię, że w wykreowanym przez Martina świecie, gdzie leży Westeros, pory roku nie są tak stałe jak w naszej rzeczywistości, mogą trwać latami i trudno przewidzieć, kiedy skończy się jedna i zacznie kolejna. Oraz że powiedzenie rodowe rodziny Starków to „Winter is coming” (Zima nadchodzi). Niczym ludzie w Siedmiu Królestwach czytelniczki i czytelnicy serii „Pieśń Lodu i Ognia” od bardzo dawna wyglądają pierwszych oznak zimy.
„Gra o tron” dogania i wyprzedza Martina
„The Winds of Winter” to zapowiadany szósty (z planowanych siedmiu) tomów serii fantasy autorstwa George’a R.R. Martina. Poprzednia powieść cyklu, „Taniec ze smokami”, do księgarń w Stanach Zjednoczonych trafiła w lipcu 2011 r. Kilka miesięcy wcześniej na HBO zadebiutował dziś już kultowy serial „Gra o tron”, adaptujący te fabuły.
Jak Martin przyznał w niedawnym wywiadzie udzielonym stacji PBS, nawet nie przeszło mu przez myśl, że produkcja HBO dogoni go fabularnie. W 2011 r. miał przewagę czterech opasłych powieści, a piąta miała się ukazać za kilka miesięcy. Stało się inaczej i już w 2016 r., w szóstym sezonie „Gry o tron”, twórcy David Benioff i D.B. Weiss bazowali nie na książkach, ale na opisie przyszłych wydarzeń, jaki przygotował dla nich pisarz. Martin musiał podzielić się ze scenarzystami swoimi pomysłami na finał „Pieśni Lodu i Ognia” (czyli również finalnego tomu: „A Dream of Spring”), a następnie przyglądać się, jak HBO kończy tę opowieść na długo przed nim samym. Finalny sezon ósmy miał premierę w październiku 2018 r.
Tymczasem Martin pisze. Co jakiś czas zdaje relacje z postępu prac (informował przykładowo, że czas pandemii mu sprzyjał, bo był odizolowany od innych i odcięty od rozpraszaczy), spekuluje się nawet, że może już w 2021 r. autor wreszcie zamknie nową powieść. Choć chyba nikt już nie przywiązuje się do żadnych dat, sam George R.R. Martin przestał podawać kolejne deadlajny, a w wywiadach nie przyjmuje również pytań o „The Winds of Winter”.
Czytaj też: „Gra o tron” wodzi na pokuszenie?
Pisze wolniej niż Stephen King
Co więc takiego robi autor „Pieśni…”, że już od dekady pracuje nad jedną książką? Cóż, Martin nigdy nie należał do szybko tworzących pisarzy, samemu Stephenowi Kingowi zdradził, że bardzo mu zazdrości tempa. Już „Taniec ze smokami” ukazał się sześć lat po premierze poprzedniego tomu, „Uczty dla wron”, która z kolei została wydana pięć lat po „Nawałnicy mieczy”.
Prawda jest jednak również taka, że Martin nie skupia się wyłącznie na „The Winds of Winter”. W tzw. międzyczasie napisał m.in. opasłe tomiszcze pt. „Ogień i krew” (premiera w USA w listopadzie 2018 r.), kronikę rządów dynastii Targaryenów w Westeros. Zresztą gdy skończy już „The Winds…”, wcale nie rzuci się od razu do pisania finałowego tomu serii, bo planuje zrobić sobie przerwę na kolejną mikropowieść z serii o Dunku i Jaju, których akcja rozgrywa się kilka dekad przed wydarzeniami z „Gry o tron”. No i nie należy zapominać o projektach, w których Martin jest redaktorem, jak choćby serial na podstawie „Dzikich kart”.
Czytaj też: Z gwiazdami „Gry o tron” o ich planach i przekleństwach Instagrama
800 maili w skrzynce George′a R.R. Martina
Pisarz jest zaangażowany do pracy przy wielu produkcjach serialowych i filmowych, nie tylko tych, które HBO tworzy jako prequele czy spin-offy „Gry o tron” i nie tylko przy adaptacjach jego własnych tekstów. W roli producenta pomaga przy ekranizacjach powieści i opowiadań innych autorów i autorek.
Jeżeli chce się zrozumieć skalę zawalenia Martina różnymi dodatkowymi obowiązkami, wystarczy wczytać się w jeden z wpisów na jego stronie internetowej – wyjechał na dziesięć dni i był z dala od komputera, a po powrocie czekało na niego ok. 800 maili.
George R.R. Martin pracuje więc, ale po pierwsze, wcale nie szybko, a po drugie, nie tylko nad „The Winds of Winter”. Pytanie więc, czy gdy już „Wichry…” trafią do księgarń, ktoś będzie jeszcze na nie czekał, zważywszy że to wciąż tylko przedostatni rozdział tej historii.
Czytaj też: Pilnie strzeżone sekrety seriali