Kultura

Grillowanie artystów

Ustawa dla artystów: jeszcze nie przeszła, a już dzieli

Temat ustawy okazał się nagle internetową żyłą złota. Podobnie jak poprzednia hejterska akcja z artystami w tle przy okazji Funduszu Wsparcia Kultury. Temat ustawy okazał się nagle internetową żyłą złota. Podobnie jak poprzednia hejterska akcja z artystami w tle przy okazji Funduszu Wsparcia Kultury. Marta Frej
Majowa burza wokół nowej ustawy dla ludzi kultury potwierdza jedno: artyści, choć kochani pojedynczo, łatwo stają się zbiorowym wrogiem publicznym.
Droga do dzisiejszego projektu ustawy była długa i wyboista. Proces trwał co najmniej pięć lat.araraadt/PantherMedia Droga do dzisiejszego projektu ustawy była długa i wyboista. Proces trwał co najmniej pięć lat.

Na konferencji prasowej 6 maja ogłoszono sukces. Po kilku latach powstał wreszcie projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Czyli pomysł na uregulowanie kwestii ubezpieczeń społecznych i świadczeń zdrowotnych w niepewnym – co potwierdziła pandemia – zawodzie, zakładającym zarobkową huśtawkę, długie przestoje finansowe, a często także przechodzenie z popularności w zapomnienie. I niegwarantującym sławy i pieniędzy w żadnej z 89 artystycznych profesji, które wylicza ustawa.

„W pandemii determinacja zamieniła się w desperację” – mówiła Joanna Kos-Krauze, przewodnicząca Gildii Reżyserów Polskich, tłumacząc okoliczności powstawania ustawy, w której udało się dawno oczekiwany mechanizm socjalny – czyli dopłaty do składek ZUS i NFZ – połączyć z dawno oczekiwanym mechanizmem opłat od nowych urządzeń elektronicznych, których producenci zarabiają na pracy sektora kreatywnego, a które w ostatnich miesiącach całkiem zastąpiły scenę i ekran kinowy. Przepisy o opłacie reprograficznej, które ten rodzaj rekompensaty regulują, mamy od dwóch dekad, tyle że nieaktualne, bo w przeciwieństwie do prawa większości krajów europejskich nie dostrzegają takich urządzeń, jak laptopy, tablety czy smartfony, chociaż „widzi” faksy, kasety VHS i dyskietki. Stąd wpływy z opłaty od urządzeń i czystych nośników są u nas niemal 200-krotnie niższe niż w Niemczech, 165-krotnie niższe niż we Francji (wg danych za 2018 r.). Mniejsze też niż w Islandii, która ma populację wielkości Bydgoszczy.

Same dopłaty do świadczeń – od 20 do 80 proc. składki – mają pomóc mniej zarabiającym i być niedostępne dla tych, którym się powodzi. „To nie jest system dla mnie, to nie jest system dla Krystyny Jandy, to nie jest system dla Zbigniewa Hołdysa” – mówił Zygmunt Miłoszewski, sekretarz Unii Literackiej.

Polityka 22.2021 (3314) z dnia 25.05.2021; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Grillowanie artystów"
Reklama