Nowy gigant ma stanąć do walki o globalne rynki, a jego przeciwnikiem nie będzie TVP, tylko Netflix, Amazon Prime Video, a przede wszystkim koncern Disneya.
Rozrywka pod jednym dachem
W połączonym koncernie większość akcji – 71 proc. – mają otrzymać udziałowcy AT&T, giganta telekomunikacyjnego, do którego należy WarnerMedia (AT&T kupiła Time Warner trzy lata temu za 85 mld dol.). Akcjonariusze Discovery otrzymają 29 proc. akcji. Pasujemy do siebie – stwierdził podczas konferencji anonsującej fuzję szef nowego giganta, dotychczas prezesujący grupie Discovery David Zaslav. Miał na myśli kompatybilność treści i profili.
Do specjalności WarnerMedia – filmów (m.in. studia Warner Bros.), seriali (HBO), produkcji animowanych (Cartoon Network) czy informacji (CNN) – dojdą produkcje dokumentalne, w tym przyrodnicze (specjalność Discovery), newsowe (TVN24) i lajfstajlowe (z kanałów TVN i jej poprzedniego właściciela, Scripps Networks Interactive, jak stacje HGTV czy Food Network) oraz sport (produkcje Eurosportu, kupionego przez grupę Discovery ostatecznie sześć lat temu). W skrócie: ma to być, jak ogłasza prezes Zaslav, „rozrywka pod jednym dachem”, spod znaku premium, dla dorosłych, dzieci (Cartoon Network) i całych rodzin. Nazwę nowej megaglobakorporacji mają podać jeszcze w tym tygodniu.
Czytaj też: TVN na muszce PiS
Konkurenci? Po pierwsze: Netflix
Plany są mocarstwowe – jeśli fuzja zostanie sfinalizowana w połowie przyszłego roku, jak zakładają firmy, w 2023 r. nowy koncern ma wygenerować 52 mld dol. wpływów (wobec ubiegłorocznych 39 mld dol. osiągniętych razem przez obu gigantów). Koncerny widzą, że coraz większa część tortu zysków leży w internecie, więc stawiają na rozwój platform streamingowych – i liczą, że 15 mld dol. z tych zakładanych 52 przypadnie na subskrypcje cyfrowe. Koncern ma być obecny w 220 krajach i dysponować ponad 200 tys. godzin treści. Prezes Zaslav uwielbia słowo „skala”, w wywiadzie dla CNN (czyli stacji, która jest częścią WarnerMedia i którą w związku z tym będzie zarządzał po fuzji) mówił: „Więcej robi różnicę”, mając na myśli więcej programów dostępnych na więcej sposobów.
Ale konkurencja jest mocna. Netflix ma 208 mln abonentów, Disney+ przekroczył 100 mln, a rynek – po hossie związanej z pandemicznym uwięzieniem w domach milionów ludzi, którzy czas i lęki zabijali oglądaniem filmów, seriali i rozmaitych show – wygląda na coraz trudniejszy do podboju. Netflix niedawno rozczarował swoich akcjonariuszy, bo zamiast prognozowanych 6 mln nowych subskrybentów w pierwszym kwartale 2021 r. musiał się zadowolić 4 mln. Do tego zarząd spółki prognozuje, że przyszły kwartał będzie jeszcze słabszy – tylko 1 mln nowych subskrybentów, najmniej w historii Netflixa. Efekt? Spadające ceny akcji i próby łatania dziur (jak zarzucony po krytyce pomysł, by uniemożliwić oglądającym dzielenie się opłatami za abonament, czyli popularne współdzielenie kont).
I rosnące nakłady na kontent – treści mające przyciągnąć widzów. W tym roku Netflix ma wydać co najmniej 17 mld dol. na treści dołączane do swojej biblioteki. Zaslav twierdzi, że Discovery i Warner obecnie wydają razem 20 mld rocznie. Potwierdził też, że ważną rolę w nowym biznesie będą odgrywać stacje newsowe. Podczas konferencji anonsującej fuzję mówił: „Kochamy CNN... Uważamy, że jednym z prawdziwych rozróżnień w przyszłości będzie żywa informacja i żywy sport”. Czy podobnie ciepło będzie myślał o TVN24?
Czytaj też: Polskie nowości dla Netflixa. Na co warto czekać?
Discovery kontra National Geographic
Co to wszystko oznacza dla widza? Że – być może – będzie mniej serwisów streamingowych, które będziemy subskrybować. Jeszcze w tym roku dostępny w Polsce HBO GO ma być zastąpiony przez HBO Max – z poszerzoną biblioteką treści. Wiele wskazuje na to, że w jego ramach mogą się w przyszłości znaleźć treści dostępne dotąd na Player.pl i discovery+, bo tylko tak grupa WarnerMedia może konkurować nie tylko z przepastną ofertą Netflixa, ale też ze stopniowo (choć w Polsce rozczarowująco wolno) rosnącą w siłę Amazon Prime Video (Apple TV+ jeszcze nie ma nawet takiej siły rażenia).
Jednak głównym konkurentem jest Disney+, który jest obok Netflixa najsilniejszą streamingową marką na świecie. W drugiej połowie roku ma (jak głoszą plotki) wejść do naszego kraju. Disney w swoim portfolio ma kanały i produkcje National Geographic Channel. I Discovery ma być dla Warnera tym, czym National Geographic dla Disneya.
Czytaj też: Życie bez telewizora