Twarzą oburzenia na zmiany stał się dobiegający czterdziestki poseł Konfederacji Artur Dziambor. W serwisie Twitter umieścił dwa obrazki przedstawiające antropomorfizowane królice, które opatrzył komentarzem: „Lola z »Kosmicznego Meczu«: jeżeli pamiętasz tę pierwszą, miałeś za***iste dzieciństwo, jeżeli dopiero poznasz tę postać w drugiej części, żyjesz w dyktaturze politycznej poprawności. »Kto Wrobił Królika Rogera« pewnie też dziś by nie przeszło. Ech...”.
Lola z Kosmicznego Meczu: jeżeli pamiętasz tę pierwszą, miałeś za***iste dzieciństwo, jeżeli dopiero poznasz tę postać w drugiej części, żyjesz w dyktaturze politycznej poprawności. „Kto Wrobił Królika Rogera” pewnie też dziś by nie przeszło. Ech... @HirekWrona @OPOstoriesNBA pic.twitter.com/k6fEYVqoVc
— Artur E. Dziambor (@ArturDziambor) March 5, 2021
Pierwszy obrazek, za którym wzdychał poseł, przedstawiał rzeczoną Lolę w kusych spodenkach, z odsłoniętym brzuchem, dużymi piersiami i wyraźnym wcięciem w talii; drugi obrazek, pochodzący z materiałów promujących sequel „Kosmicznego meczu”, pokazuje postać w normalnym stroju do koszykówki i ze znacznie mniej zarysowaną sylwetką. Wpis, w którym magdalenką posła okazała się seksownie narysowana królica, wzbudził powszechną wesołość. Nic dziwnego – zwłaszcza że wcale nie pochodził z filmu, tylko był fanartem, czyli obrazkiem stworzonym przez fana, dużo bardziej rozerotyzowanym niż postać z oryginalnego filmu.
Czytaj też: Wreszcie możemy iść do kina. Co warto obejrzeć?
Królik na nowe czasy
Co nie znaczy, że debiutująca w „Kosmicznym meczu” królica Lola, wymyślona jako partnerka dla słynnego Królika Bugsa, była pozbawiona seksapilu. Wręcz przeciwnie, należała do typowych w latach 90. „silnych postaci kobiecych”, których seksowność przychodziła w pakiecie z „girl power”, oswojoną przez kapitalizm wersją light feminizmu. Ikonicznym przykładem jest Lara Croft, bohaterka serii gier wideo „Tomb Raider” – jej sprawność fizyczna, kompetencja, spryt i umiejętności strzeleckie były zbilansowane wyeksponowanym dużym biustem. Gdy seria doczekała się poważniejszego w tonie restartu w 2013 r., proporcje stały się bardziej stonowane.
Podobne podejście ma reżyser nowego filmu Malcom D. Lee. Seksualizację Loli widział jako element długiej historii kreskówek, z takimi postaciami jako Betty Boop czy Jessica Rabbit, żona Królika Rogera. W wywiadzie dla Entertaiment Weekly zauważył, że jest 2021 r. „Ważne, aby odzwierciedlić autentyczność silnych, zdolnych postaci kobiecych. Przerobiliśmy wiele rzeczy, nie tylko jej wygląd – ma teraz normalny strój do koszykówki i jest kobieca bez uprzedmiotowienia – ale daliśmy jej prawdziwy głos. Chcieliśmy ugruntować jej sportową sprawność, jej zdolności przywódcze i uczynić pełnoprawną postacią jak całą resztę”. Dojrzała wypowiedź, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Lee ma na koncie raczej niegrzeczne i niezbyt poprawne politycznie filmy, jak „Scary Movie 5” czy „Undercover Brother”, pastisz kina blaxploitation.
Czytaj też: Po co Disney przerabia swoje animacje sprzed lat?
Co za głupki!
W nowym „Kosmicznym meczu” główną ludzką rolę gra koszykarz LeBron James, który zastąpi Michaela Jordana z pierwszego filmu. Obraz z 1996 r. wyreżyserował Joe Pytka, autor licznych teledysków i reklam. To właśnie jedna z nich, „Hare Jordan”, w której Bugs i Jordan reklamują buty Air Nike, stała się inspiracją dla „Kosmicznego meczu”.
Krótki filmik przedstawia mecz koszykówki, w którym Bugs sprzymierza się z Jordanem przeciwko czwórce niegrzecznych koszykarzy. Sięgają po asortyment rodem ze slapstickowej kreskówki – taki jak podmiana piłki na kowadło. Bugs wykonuje też swój popisowy numer, którym wiele razy wywiódł w pole myśliwego Elmera Fudda – przebiera się za seksowną blondynę. Gdy przeciwnicy zamierają, oniemieli urodą królika, ten pokazuje do kamery tabliczkę z napisem „co za głupki!”. Kreskówkowy erotyzm nie był nigdy traktowany poważnie, raczej jako żart – wspomniana Betty Boop czy Jessica Rabbit miały karykaturalne proporcje, ale mimo to rozbudzały zmysły. Mózg po prostu rejestruje te przesadzone atrybuty w oderwaniu od całości obrazu.
W podobny sposób Disney wyposażał swoje księżniczki w wielkie oczy, by wydawały się dziecięce, delikatne i potrzebujące pomocy. W serialu science fiction „Mandalorian” pojawia się muppet znany jako „Dziecko Yoda” – zielony pokrak, który przez oczy niemowlęcia wzbudza instynkt macierzyński nie tylko u głównego bohatera, ale i wśród widzów. W zauroczeniu animowaną postacią nie ma nic dziwnego – w bohaterce anime oglądanego w młodości zakochał się nawet słynny reżyser Hayao Miyazaki.
Jak króliki
Jak wspomniałem, obrazek, za którym tęsknił poseł Konfederacji, okazał się twórczością fanowską. Erotyzacja bohaterek i bohaterów filmów animowanych (i nie tylko) jest stara jak internet. Na obrazkach tworzonych na takich portalach jak Deviantart spotykają się wszystkie możliwe nisze i fetysze, a postacie występują w najbardziej nieoczekiwanych konfiguracjach. Wszystko to dzieje się poza kontrolą i bez oglądania się na intencje twórców – rozerotyzowanych fanartów od razu doczekała się nowa wersja Loli.
Czytaj też: Czy polski komiks zawojuje świat?
Można to potraktować z oburzeniem lub wyśmiać, ale można i do tematu kreskówkowej erotyki podejść poważnie. Japoński serial animowany „Beastars” dostępny na platformie Netflix wyciąga konsekwencje z użycia antropomorficznych zwierząt. Przedstawia społeczeństwo, w którym uczłowieczone zwierzęta nie zatraciły swoich instynktów, chociaż są one pod kontrolą umowy społecznej. Głównym bohaterem jest nastoletni wilk, który mimo przymusowego weganizmu (z dodatkiem jajek) odczuwa wciąż głód mięsa. Pewnego dnia na jego drodze staje koleżanka, królik miniaturka. Serial rozgrywa wątek drapieżcy i ofiary, nakładając je na motywy znane ze zwyczajnych anime o nastoletnim zadurzeniu. Całość jest dość niepokojąca, zwłaszcza przez nieuchronne skojarzenia drapieżnictwa z przemocą seksualną.
Przemoc seksualna to kolejna rzecz, na którą nie ma miejsca w 2021 r. Z obsady nowego „Kosmicznego meczu” wyleciał skunks Pepe, występujący dotąd jako przekraczający granice, nachalny kochanek. Nie ma dziś miejsca na żarty z molestowania, co również zasmuciło posła Dziambora na Twitterze.
Czytaj też: Filmowcy uciekają w animacje