Subiektywny ranking najlepiej działających placówek wystawienniczych przygotowuję co dwa lata. Dziesiąta odsłona ukazuje się z niewielkim poślizgiem za sprawą wszystko komplikującej pandemii. Ta wprawdzie na kilka miesięcy zamknęła galerie, ale zasadniczo nie rozkalibrowała całej branży, tak jak przydarzyło się kinematografii czy życiu koncertowemu. Wystaw było trochę mniej, otwierały się z opóźnieniem, ale o zapaści trudno by mówić.
Wręcz przeciwnie, wiele placówek, zmobilizowanych nową sytuacją, sprawnie przeniosło się do sieci, próbując stworzyć w niej maksymalnie atrakcyjny i zróżnicowany substytut obcowania z „żywą” sztuką. Bardzo ciekawie zrobili to m.in. białostocki Arsenał (program „Solidarność i sprawstwo”), Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku („Dystans. Odległość nie jest miarą oddalenia”), BWA Katowice (projekt „Sztuka_w_przestrzeni – realnej i wirtualnej”) czy krakowski Bunkier Sztuki (przegląd sztuki wideo związanej z Krakowem). Inni wrzucali online oprowadzania po wystawach i filmowe relacje z zamkniętych ekspozycji, popularne stały się wykłady, prelekcje i warsztaty. Ale nie brakowało muzeów i galerii, często dużych i ważnych, które zamarły w stuporze, biernie czekając na ponowne otwarcie i nie oferując w sieci swoim fanom zgoła nic lub bardzo niewiele. Stał się więc covid rodzajem papierka lakmusowego ujawniającego odczyn zaradności, pomysłowości, aktywności i troski o widza.
Opublikowany parę miesięcy temu w „Art Review” coroczny ranking najważniejszych postaci w światowej sztuce zdominowali artyści alternatywni, badacze, a przede wszystkim ci, którzy łączą sztukę ze społecznym aktywizmem. W Polsce mieliśmy wiele okazji do pokazania, jak bardzo sztuka może być zaangażowana w problemy kraju i świata.