Mikołajkowy prezent od Netflixa – informacja, że animowany serial o Kajku i Kokoszu w 2021 r. znajdzie się w ofercie serwisu – wywołał zrozumiałe poruszenie. Stworzona przez Janusza Christę (1934–2008) opowieść to, obok książeczek o przygodach Tytusa, najpopularniejszy polski komiks. Wciąż wznawiany, doczekał się udanej kontynuacji (autorstwa Macieja Kura i Sławomira Kiełbusa), a jego bohaterowie stali się ikonami rodzimej popkultury: trafili na scenę, do gier planszowych i komputerowych, a od niedawna zachęcają użytkowników komunikacji miejskiej w Trójmieście do zachowywania dystansu i noszenia maseczek. Jeden z tomów serii jest szkolną lekturą. Historie o dzielnych wojach nie są więc wyciągnięte z otchłani nerdowskich fascynacji, postacie z komiksów Christy żyją i cieszą się niezmienną popularnością.
Czytaj też: Wracają komiksy z czasów PRL
Woje Mirmiła ruszają w świat
Pomysł, by przenieść „Kajka i Kokosza” na ekran, nie jest nowy. Przed laty przymierzano się do wersji aktorskiej, później powstał krótki i bardzo nieudany film zrealizowany techniką komputerową. Nowy serial ma mieć bardziej tradycyjną formę, a udostępniony przez Netflix kadr sugeruje, że animacja będzie bardzo zbliżona do komiksowych ilustracji. Za projekty postaci odpowiada zresztą Sławomir Kiełbus, rysownik nowych komiksów o wojach Mirmiła i artysta, którego przed laty Christa namaścił na swojego następcę.
Prace nad serialem trwały od dłuższego czasu. – Scenariusze będą adaptacjami historii z komiksów, pierwszy odcinek będzie oparty na wątkach „Zamachu na Milusia”.