„To państwo jest jak ten transparent, chujowe i z kartonu” – brzmi napis na kawałku pudełka po pizzy, który dzierży w ręce dziewczyna. Na innym można przeczytać: „Nie zasługujecie nawet na porządny transparent” – to z frontu, bo z tyłu znaleźlibyśmy logo marki elektronicznej, tłumaczące pierwotne przeznaczenie pudełka. Na kolejnej tekturze ostrzeżenie z odwołaniem do tasiemca „M jak miłość”: „Drogi PiS-ie, serdecznie przypominamy, że Hankę Mostowiak też wykończyły kartony”.
Niesione na demonstracjach Strajku Kobiet, wywołanych zaostrzającym i tak niezwykle restrykcyjną polską ustawę antyaborcyjną orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, kartony stały się wydarzeniem samym w sobie. Bo trwające od dwóch tygodni protesty różnią się od innych demonstracji, marszów i parad nie tylko stężeniem wulgaryzmów. To także pierwszy protest w stylu DIY – zrób to sam. Tożsamościowy, kreatywny i zero waste. Prawie nie ma tu tak charakterystycznych dla wcześniejszych demonstracji – w obronie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego czy nawet Czarnego Poniedziałku sprzed czterech lat – materiałów rozdawanych przez organizatorów. Nie mają tu czego szukać też sprzedawcy flag i wuwuzeli. Uczestnicy ścigają się na oryginalność i dowcip napisów na noszonych transparentach, nagrywają osobiste piosenki, tworzą grafiki, ambicją jest stać się wiralem, rozlać w internecie.
I to się udaje. Transparenty i filmy z ulicy weszły do internetu, skąd zresztą, z komentarzy na forach i Twitterze, z memów, na tę ulicę wyszły. Kolejne media tworzą cykliczne przeglądy najciekawszych i najbardziej dowcipnych haseł. Pojawiają się międzypokoleniowe tłumaczenia hermetycznych często treści. Na Facebooku młodsi wyjaśniali starszym, że w zdaniu „Krzysztof Bosak mainuje Yasuo” chodzi o grę komputerową „League of Legends” i pogląd, że postać Yasuo wybierają, czyli mainują, kiepscy, za to toksyczni gracze.