Serialowe i filmowe ekipy wróciły na plany, czego przykładem jest choćby powstający obecnie drugi sezon „Wiedźmina”. Zagrożenie zatrzymania zdjęć z powodu wprowadzenia ograniczeń w danym kraju lub zarażenia wśród pracujących przy produkcji jest jednak wysokie. Niedawno świat obiegła informacja, że koronawirusem zaraził się Robert Pattinson, odtwórca tytułowej roli w filmie „The Batman”, co wstrzymało pracę całej ekipy. Podobnie hamulec musieli wcisnąć twórcy „Jurassic World: Dominion” w reżyserii Colina Trevorrowa, który poinformował o kilku pozytywnych wynikach testów na Covid-19 wśród pracowników planu. Studio Universal w oficjalnym komunikacie dodało, że wprawdzie kolejne testy dały wyniki negatywne, jednak ze względu na wymogi bezpieczeństwa rzeczone osoby poddano izolacji, podobnie tych, którzy mieli z nimi kontakt, i w efekcie przerwano zdjęcia.
Utrzymanie rygoru sanitarnego wśród liczącej setki osób ekipy pracującej na planie każdego filmu czy serialu to organizacyjny koszmar. Zadanie jest tym trudniejsze, gdy ta armia ludzi musi się przemieszczać, by kręcić poza studiami, często podróżując do różnych krańców globu. Kręcąc w studiu, można zrezygnować z podróżowania w odległe miejsca, nie ma też mieszania się ekip, które coraz częściej przy powstawaniu filmu lub serialu siedzą w jednym miejscu i izolują się. Magia kina potrafi wiele, nie zastąpi jednak w realistyczny sposób ujęć skąpanej w słońcu pustyni czy widoku pochmurnego nieba – dla takich scen ekipa musi wyjść poza studio. Ale czy na pewno?
Iluzja doskonała
W serialu „The Mandalorian” („Mandalorianin” – czeka na swoją oficjalną polską premierę do czasu wejścia do nas platformy Disney+ – red.), którego akcja osadzona jest w uniwersum „Gwiezdnych wojen”, tytułowy bohater odwiedza różne planety, od pustynnych, przez lesiste, po skute lodem pustkowia.