Kultura

Podróż sentymentalna

Zdjęcie z wyprawy na pustynię Taklamakan Zdjęcie z wyprawy na pustynię Taklamakan mat. pr.
Nieustraszony podróżnik i promotor survivalu? Mistrz autoreklamy i narcyz zakochany w swoim życiu i przygodach, a może człowiek, który czuje, że odkrywanie świata to jego życiowa misja, która powoli dobiega końca? Jacek Pałkiewicz w swojej najnowszej książce palkiewicz.com pisze, jak to naprawdę z nim jest.

Jedni go uwielbiają i chętnie stawiają za wzór doświadczonego podróżnika i poszukiwacza przygód – inni przyklejają łatkę megalomana i pyszałka. Jedno jest pewne – Jacek Pałkiewicz od niemal 50 lat eksploruje świat, bywa w miejscach, do których dotrzeć dane było nielicznym (przypisuje mu się m.in. odkrycie źródła Amazonki), a swoimi refleksjami chętnie dzieli się z czytelnikami w książkach, filmach i artykułach. W swojej kolekcji ma też liczne tytuły i odznaczenia, m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz pokaźne grono wpływowych znajomych z różnych krajów i kręgów kulturowych. 10 lat temu Andrzej Kapłanek podjął wyzwanie, by spisać biografię Pałkiewicza, choć jak sam przyznał, wyszła mu ona nieco „pomnikowo”. Tym razem to sam podróżnik postanowił zmierzyć się z nieodkrytymi dotychczas „zakamarkami własnej duszy”. Co z tego wyniknęło?

Jacek Pałkiewicz należy do ostatnich eksploratorów Saharymat. pr.Jacek Pałkiewicz należy do ostatnich eksploratorów Sahary

Opowieści snute przez Pałkiewicza to taka gawęda, której miło się słucha w wygodnym fotelu z kubkiem ciepłej herbaty w dłoniach. Jest tu cały przekrój tematów – wspomnienia z podróży przeplatają się z osobistymi refleksjami na przeróżne tematy – od wielkiej polityki, przez kulinaria, po pandemię koronawirusa. Jednak opis piękna i różnorodności świata dominuje, a przeszłość zgrabnie miesza z teraźniejszością. Całość jedną klamrą spina postać i podróże słynnego Marco Polo, który od dzieciństwa rozpalał wyobraźnię przyszłego odkrywcy inspirując do kolejnych wyzwań.

Pałkiewicz zabiera nas nad słynne weneckie kanały, każe rozgościć w cieniu monumentalnych murów uzbeckiej Chiwy, by zaraz potem przejść się po słynnych kolonialnych bulwarach Bund w centrum iskrzącego nowoczesnością Szanghaju. Podróżujemy z nim na rajską wyspę Jolly Buoy w Zatoce Bengalskiej i na bezkresne, mroźne połacie Syberii. Jego oczami możemy też zobaczyć ostatnie kazachskie plemię, które poluje na wilki i lisy z sokołami (uznane przez UNESCO za niematerialne dziedzictwo Kazachstanu). Nie stroni też od miejsc, które nie wywołują ciepłych odczuć – wręcz przeciwnie. To „miejsca przeklęte”, jak sam nazywa je autor. Harujący w niesamowitym skwarze wydobywcy siarczanu sodu w zatoce Kara Bogaz Goł w Turkmenistanie czy poszukujący drobin złota górnicy w wiosce La Rinconada w Peru. Ludzie, o których świat zapomniał. Żyją bez bieżącej wody, energii, pośród hałd śmieci i kurzu. Wyzyskiwani do granic możliwości nie tracą nadziei, że kiedyś uda im się znaleźć bryłkę, która odmieni ich dotychczasowe życie. Większość opowieści Pałkiewicza mniej lub bardziej bezpośrednio dotyka jego podróży, jednak w książce nie zabrakło też opowieści o jego wielkich pasjach, które stały się sposobami na życie, a także źródłami dochodu. Mowa o żeglarstwie i survivalu. Jest też o początkach przygody z dziennikarstwem. To zacięcie do rzetelnej dokumentacji czuć zresztą w całej książce.

Jacek Pałkiewicz, fot. Andrzej Wiktormat. pr.Jacek Pałkiewicz, fot. Andrzej Wiktor

Nie tylko podróże

Ale Pałkiewicz jest nie tylko podróżnikiem i dziennikarzem – mimo podwójnego obywatelstwa (swój drugi dom ma We Włoszech, gdzie spędził połowę życia) uznaje się za ambasadora Polski w świecie. Dowodem mogą być tu różnego rodzaju akcje, w które aktywnie się angażował. Ta najważniejsza to przeprowadzony w 2011 roku plebiscyt „Siedem Nowych Cudów Świata”, w którym Polska wystawiła Mazury (hasło promocyjne brzmiało „Mazury Cud Natury”). Pałkiewicz podjął się promocji rodzimego kandydata, a do zadania podszedł z wielką energią i entuzjazmem. I choć ostatecznie Kraina Wielkich Jezior znalazła się w drugiej siódemce, udało mu się przy tej okazji doprowadzić m.in. do historycznego spotkania trzech prezydentów wspierających projekt: Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego. Akcja odniosła na świecie ogromny rozgłos – jednak podróżnik ostatecznie był nieco zawiedziony niewykorzystaniem jej potencjału przez polskich decydentów. Zresztą to nie pierwszy raz gdy Jacek Pałkiewicz nie ukrywa swoich rozlicznych kontaktów i znajomości wśród postaci ze świata polityki, nauki czy popkultury. I to nie tylko tej krajowej. Pisze o tym wprost, bez zbędnej skromności. Ciekawostkę może np. stanowić opis spotkania z generałem Jaruzelskim, które jak się okazało, było ostatnią w pełni świadomą rozmową polityka – dzień po niej generał doznał rozległego wylewu i stracił świadomość, a niedługo później zmarł. Mimo to podróżnik podkreśla, że polityka nigdy nie wciągnęła go na tyle, by opowiedzieć się po konkretnej stronie barykady, a swoją polityczną neutralność niezwykle sobie ceni. Jego oponenci często zarzucali mu zbyt bliskie powiązania z Rosją (podejrzewano go nawet o bycie agentem), ale on tłumaczy to po prostu chęcią utrzymywania dobrych stosunków międzysąsiedzkich.

Pierwsi biali ludzie odwiedzający Indian Janomamimat. pr.Pierwsi biali ludzie odwiedzający Indian Janomami

Wbrew politycznej poprawności

Zresztą to nie jedyne z zarzutów, które mu się przypisuje, a którym on sam stawia czoła w swojej ostatniej książce. Rozprawia się w niej m.in. z wizerunkiem „nadętego narcyza”. Pisze wprost – fałszywa skromność jest mi obca, w życiu nic nie jest dziełem przypadku. Krytykuje ten aspekt polskiej mentalności, który promuje skromność – on tak żyć nie chce, uważa, że definiowanie swoich sukcesów hasłem „udało się” jest krzywdzące, a duma z własnych dokonań nie jest niczym złym. Nie ukrywa, że chce brać z życia pełnymi garściami, ale też dbać o autopromocję i w nią inwestować. Nie boi się też głośno, choć bez agresji, wyrażać swoich poglądów, które często są uznawane za kontrowersyjne lub niezgodne z kanonem politycznej poprawności. Podkreśla, że jest jej wrogiem, a używanie przez niego dosadnych stwierdzeń jak Żyd, Cygan czy Murzyn nie wynika z niechęci do kulturowej odmienności. Dość wyraziste zdanie ma też w kwestii islamskich wpływów w Europie (postuluje radykalne działania w walce z muzułmańskim wrogiem twierdząc, że w imię poprawności politycznej utraciliśmy instynkt samozachowawczy). Jego poglądy na temat corridy nie spodobały by się zapewne obrońcom zwierząt, podobnie jak kobietom te, które odwołują się do akcji Me Too czy kobiecości w ogóle (pojawia się nawet wątek kobiecej depilacji czy tatuaży). Zresztą tych dygresji jest więcej – o kryzysie męskości czy pogarszającej się jakości polskiego jedzenia. Pojawiają się nawet osobiste refleksje na temat Magdy Gessler (choć nazwisko jej bezpośrednio nie pada).

Tak naprawdę to jednak tylko intrygujące przerywniki, które nadają dodatkowy koloryt barwnym opowieściom o podróżach. Pałkiewicz wraca do miejsc, które wywarły na nim największe wrażenie, ukształtowały. Kreśli ich rysy historyczne, ale też własne wspomnienia. Odwołuje się do doświadczeń, które kształtowały jego siłę woli i hart ducha – samotnej podroży w szalupie ratunkowej przez Atlantyk, przeprawy przez tropikalną dżunglę, biegun zimna, pustynię czy wykańczających ćwiczeń z jednostkami antyterrorystycznymi. Opowiada o Polakach, którzy docierali w odległe części globu, by popularyzować wiedzę i sławić ojczyznę, choć historia często o nich zapomniała, a ich nazwiska przywołują określone skojarzenia już tylko nielicznym. Znajdziemy tu zatem opowieść o XVII – wiecznym ambasadorze chińskiego cesarza Michale Boymie, XIX-wiecznym polskim podróżniku Benedykcie Polaku, czy naukowcach, którzy pracowali na głębokiej Syberii przyczyniając się do wielu istotnych dla tego regionu odkryć. Zresztą opisowi byłych republik sowieckich Pałkiewicz poświęca sporą część książki –– ukazuje je jako pomost między światem Wschodu a Zachodu, nowoczesną architekturę zestawia z dawnymi tradycjami.

Zaduma nad przeszłością

Czy Jacek Pałkiewicz jest dumny ze swojego życia? Niewątpliwie. Nie oznacza to jednak, że patrzy na nie zupełnie bezkrytycznie. Wręcz przeciwnie, pomiędzy wersami o niezwykłych przygodach w Amazonii czy na Atlantyku pojawia się refleksja o tym, że zbyt mało czasu poświęcił swojej żonie Lindzie i wychowaniu dwóch, dorosłych już synów. Zresztą miłość i oddanie do partnerki przebija przez większość opowieści Pałkiewicza. Podróżnik nie tylko docenia jej ogromne zaangażowanie w życie rodziny, dzięki któremu on mógł realizować swoje osobiste pasje, ale też jej niebanalną urodę, wrażliwość, a nawet talenty kulinarne. Kilka lat temu małżeństwo wybrało się w trwającą półtora miesiąca sentymentalną „podróż życia” po Azji, której opis znajduje się w jednym z rozdziałów. Ale to także podróż, jak wspomina autor, w głąb młodzieńczych fascynacji. W jego opowieściach czuć zresztą nieco żal za światem, który przemija. Za upływającą młodością, fizyczną siłą, która pozwalała realizować najbardziej wymagające wyzwania. Pałkiewicz czuje, że zaczynają go ograniczać kwestie (chociażby zdrowotne), które dotąd nigdy nie stanowiły problemu. Że świat już nie jest tak przyjazny, pojawiają się nowe zagrożenia – choćby w postaci koronawirusa. Zastanawia się m.in. nad tym jak będzie wyglądał świat po pandemii.

Książka więc nie jest pozbawiona pewnej nostalgii i głębszej refleksji, choć duch przygody ją dominuje. Całość wieńczy pokaźna kolekcja zdjęć dokumentująca rozliczne podróżnicze przygody. Mogłoby się wydawać, że to ostatnia książka słynnego podróżnika, swoiste podsumowanie bogatego życiowego i zawodowego dorobku. Jednak ostatnie zdanie idealnie obrazuje charakter i wewnętrzną siłę autora – „podróż jeszcze się nie kończy”. Zatem w drogę!

***
Autorka: Anna Dobrowolska

***

Materiał powstał we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Książkę mogą Państwo zamówić pod tym adresem.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama