Pilecki w scenariuszu smoleńskim
Pierwszy pojawił się – podany w poniedziałek przez portal WP.pl – news o wstrzymaniu zdjęć do megaprodukcji „Raport Pileckiego”, kosztującej niemal 40 mln zł. Oczka w głowie ministra Glińskiego, który półtora roku temu mówił portalowi wPolityce.pl: „Od początku jako minister kultury i dziedzictwa narodowego popierałem ten projekt”. Wymieniony po 66 dniach zdjęciowych (z planowanych 100) został reżyser Leszek Wosiewicz, jednocześnie scenarzysta dzieła. Za kamerą zastąpi go Krzysztof Łukaszewicz (autor „Karbali” czy „Linczu”). Wosiewicz ma zostać „opiekunem artystycznym” filmu, z nieustalonym jeszcze zakresem obowiązków, powstanie nowy scenariusz i zostaną dokręcone sceny. A wszystko dlatego, że lipcowy pokaz nakręconego materiału nie spodobał się przedstawicielom producenta i instytucji finansujących film. A to potężne grono: Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, TVP, PISF i Polska Fundacja Narodowa.
Liczyli na „dramat o wymiarze antycznym”, a obejrzeli – jak relacjonował jeden z obecnych – „narracyjną i dramaturgiczną katastrofę”.
Czy właśnie powtarza się scenariusz „smoleński”? Film Antoniego Krauzego miał tylu „współtwórców”, przeszedł tyle zmian, że ostatecznie nie tylko nikogo nie zadowolił, ale też wielu z jego twórców się do niego nie przyznaje.