Echem rocznic będzie udział Anny Jurksztowicz najpierw – pod koniec sierpnia – w kameralnym Opole Songwriters Festival, a potem – 4 września – w 57. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej (wtedy też ukaże się jubileuszowy album artystki „Jestem taka sama”), a także wrześniowa premiera autobiograficznej książki „Wszystko, czego dziś chcę” (wywiad rzeka przeprowadzony przez Leszka Gnoińskiego) Izabeli Trojanowskiej. Przy tym wszystkim na pewno nie obędzie się bez wspomnień o Korze – przynajmniej w kuluarach i pofestiwalowych komentarzach.
Trojanowską, Korę i Jurksztowicz łączą pamiętne występy w opolskim amfiteatrze, ale drogi kariery, uprawiane style muzyczne i sceniczne wizerunki bardzo się od siebie różniły. Izabela Trojanowska po występie na festiwalu opolskim w 1980 r., gdzie zdobyła nagrodę główną i tytuł Miss Obiektywu, została okrzyknięta największym odkryciem estradowym rodzimego popu. Kora po brawurowym wykonaniu „Boskiego Buenos” na tej samej imprezie nagrody wprawdzie nie otrzymała, ale stała się ikoną polskiego boomu rockowego. 17-letnia uczennica szczecińskiej Średniej Szkoły Muzycznej Anna Jurksztowicz w tymże 1980 r. zaczęła śpiewać w zespole Music Market specjalizującym się w gospels i spirituals, i wystąpiła w Konkursie Jazzu Tradycyjnego Złota Tarka. Młoda szczecinianka aż do występu w Opolu w 1985 r. funkcjonowała na co dzień w środowisku jazzowym, uczyła się śpiewu operowego i nikt nie kojarzył jej z piosenkarskim mainstreamem. Jej nagrodzony główną nagrodą festiwalu „Diamentowy kolczyk” wzbudził jednak moc komentarzy i pewnie zawsze będzie się mówić o tej piosence jako zjawisku nieoczywistym i cokolwiek tajemniczym.
Mamy zatem trzy piękne i utalentowane wokalistki z trzech różnych planet muzycznych, które jednak w symbolicznym skrócie pokazują najważniejsze cechy polskiej muzycznej popkultury ostatniej dekady PRL oraz ich dzisiejsze konsekwencje.