Kultura

Fala odejść ze Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Twórcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich nie zgadzają się na podjętą przez zarząd współpracę z Instytutem Literatury. Twórcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich nie zgadzają się na podjętą przez zarząd współpracę z Instytutem Literatury. Syd Wachs / Unsplash
Pisarze nie godzą się na podjętą przez zarząd SPP współpracę z Instytutem Literatury. Ze stowarzyszenia wystąpili już m.in. Hanna Krall, Olga Tokarczuk i Adam Zagajewski.

Kolejni członkowie Stowarzyszenia Pisarzy Polskich odchodzą po tym, jak władze organizacji rozpoczęły współpracę z Instytutem Literatury, powołanym w 2019 r. z nadania resortu kultury i kierowanym przez Józefa Marię Ruszara. Instytut jest m.in. wydawcą „Nowego Napisu”.

Filuterny list do polskich pisarzy

„Niedawno pełną parą ruszyła współpraca z Instytutem Literatury. Pisarze zrzeszeni z SPP namawiani są do skorzystania z »dużych i malutkich możliwości« (jak głosi filuterny list z centrali), takich jak składanie propozycji książkowych, współpraca z »Nowym Napisem«, oddawanie utworów do internetowego repozytorium tego pisma. Uważam takie działanie za niedopuszczalne i niezgodne z etosem Stowarzyszenia” – pisze w swoim oświadczeniu Jerzy Franczak, pisarz i literaturoznawca.

„Instytut Literatury oraz jego medialne organa to instytucje powołane do istnienia na ruinie bogatego pejzażu kulturalnego. Jak Państwo z pewnością wiedzą, Ministerstwo Kultury nie przyznało dotacji dziesiątkom pism literackich o bogatej tradycji. To samo dotyczy innych inicjatyw związanych ze spontaniczną działalnością kulturotwórczą rozmaitych środowisk. Środki finansowe przesunięte zostały do nowych instytucji oraz tytułów, którymi zawiadują ludzie z odgórnego nadania. Oferowane stawki (słynne już 500+ za wiersz, 1000 za przedruk, 2000 za opowiadanie) świadczą dobitnie o właściwej stawce przedsięwzięcia: idzie o skaptowanie jak największej ilości twórców, którzy mają legitymizować całą operację. (...) Nie godzę się jednak na sytuację, w której SPP włącza się w systemowe nęcenie i wabienie, budzące skojarzenia z analogicznymi praktykami z PRL. Czyniąc w ten sposób, namawiając literatów do uprawomocnienia tego ogromnego, ideologicznego szwindlu, Stowarzyszenie staje się narzędziem destrukcyjnej polityki kulturalnej. Zapomina o swoich korzeniach i upodabnia się do ZLP sprzed roku 1989”.

Czytaj też: Jak to było ze Związkiem Literatów Polskich

Instytut wabi pisarzy

Podobnie rzecz widzi Piotr Sommer, poeta, tłumacz, redaktor naczelny „Literatury na Świecie”. Też pożegnał się z SPP. Dla niego nowa instytucja, jaką jest Instytut Literatury, została powołana w celu przywabiania pisarzy. Znane są zawrotne stawki, jakie proponuje „Nowy Napis”, a które odbiegają od mizerii płac w całej kulturze. Członkowie SPP zostali zaproszeni do publikacji swoich książek w serii firmowanej przez IL. Dzisiaj ogłosiło swoje odejście kolejnych 19 członków SPP, m.in. Hanna Krall, Ryszard Krynicki, Adam Pomorski, Tadeusz Sławek, Olga Tokarczuk, Małgorzata Szpakowska, Adam Zagajewski, Wojciech Bonowicz, Małgorzata Łukasiewicz, Ireneusz Kania, Paweł Śpiewak, Barbara Toruńczyk, Andrzej Jagodziński, Małgorzata Dziewulska. W oświadczeniu piszą:

„Stowarzyszenie Pisarzy Polskich powołali w 1989 roku ci, którzy w latach stanu wojennego nie uznali atrapy rozwiązanego przez władze Związku Literatów Polskich. Wyrosłe z ducha opozycji demokratycznej SPP zobowiązuje się w swoim statucie do obrony »godności i suwerenności literatury narodowej, praw ludzkich i swobody tworzenia«. Obecnie władze SPP pod pretekstem »tarczy dla literatów« postanowiły pójść na pełną współpracę z Instytutem Literatury, uznając widocznie ten urząd za instytucję charytatywną, a nie ideologiczną. Nie podzielamy tej opinii. Instytut, jak sądzimy, niezależnie od deklarowanej misji jest z zamierzenia placówką polityczną. Stworzono ją, by kupić sobie przychylność zbiorowości raczej niechętnej antykonstytucyjnym poczynaniom, godzącym w prawa człowieka i obywatela”.

Pod oświadczeniem opublikowanym na Facebooku kolejne osoby zadeklarowały odejście, m.in. Inga Iwasiów, naukowczyni i pisarka, która przypomniała, że pieniądze hojnie teraz rozdawane zabrano wcześniej innym pismom i stowarzyszeniom.

Czytaj też: Instytuty Polskie i ich kuriozalna polityka kulturalna

Pora się rozstać

Dla „Polityki” sprawę komentuje też prof. Anna Nasiłowska, prezeska SPP: – Nigdy nie było proste zachowanie jedności organizacji działającej dla dobra literatury, kultury i ludzi pióra. Obecny konflikt jest jednym z efektów polaryzacji postaw. Przyjmuję go z żalem, bo znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji, broniąc wielości poglądów i jedności stowarzyszenia. Innym elementem sytuacji jest zaniedbanie państwa, które przez 30 lat nie wypracowało dobrego systemu wsparcia literatury. Przed powstaniem Instytutu Literatury SPP w trybie konsultacji społecznych zostało zapytane o zdanie na temat nowej instytucji. Skierowałam wtedy do minister Wandy Zwinogrodzkiej list z licznymi uwagami i zastrzeżeniami. Mój głos nie został wzięty pod uwagę, a obawy, czas pokazał, potwierdziły się.

Prof. Nasiłowska tłumaczy też, że seria książek autorów SPP została błędnie opisana na stronie IL jako wspólna: – Jest to autonomiczna seria, realizowana z funduszy Instytutu Literatury, czyli w dużym skrócie z dotacji budżetowych, przekazanych przez Ministerstwo.

O ile nikt nie ma wątpliwości, że kultura nie może się obejść bez dotacji ministerialnych (z budżetu państwa, czyli pieniędzy obywateli), o tyle punktem sporu jest udział instytucji kojarzonej z linią ideologiczną rządu i powstałej na zgliszczach rozmaitych niezależnych inicjatyw. Jak czytamy w zbiorowym oświadczeniu: „Nie chcemy biec pod sztandarem SPP w peletonie ucieczki od wolności. Pora się rozstać: rezygnujemy z członkostwa w stowarzyszeniu, któremu życzymy zachowania godności i suwerenności”.

Czytaj też: Czytelnictwo spada, a Gliński odmawia pismom dotacji

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną