Katarzyna Bogdańska, właścicielka agencji muzycznej Union organizującej trasy koncertowe oraz obsługującej technicznie wydarzenia artystyczne, wskazuje na trwającą politykę strachu i brak perspektyw dla branży, która od marca wciąż nie pracuje. To, czym teraz firma się zajmuje, to zwroty biletów i szukanie nowych dat dla już przełożonych koncertów. – Na ten moment organizowanie wydarzeń przy obowiązującym reżimie sanitarnym jest obarczone ogromnym ryzykiem. Popyt na usługi branży koncertowej spadł radykalnie.
Jerzy Kubiak, inżynier systemów nagłośnieniowych, mistrz w swoim fachu (pracował dla Fotis Sound, jednej z największych polskich firm odpowiedzialnych za brzmieniową oprawę koncertów megagwiazd, m.in. Metalliki, Iron Maiden, Queen, Muse), wysłał już kilkadziesiąt CV, również do firm niezwiązanych ze swoją specjalnością. Zero odzewu. – Niedawno zacząłem kurs operatora tokarek i frezarek. Liczę się z tym, że będę się musiał przebranżowić.
Tomasz Marek, właściciel średniej wielkości firmy TMSS z Pomorza Gdańskiego zajmującej się techniką estradową, dysponującej sprzętem, którym, jak mówi, może obsłużyć większość polskich artystów, właśnie stracił samochód. – Zlicytowała go firma leasingowa. Auto wyceniałem na 25 tys. zł, poszło za jedną czwartą wartości. Nie mam samochodu, a wciąż mam dług u leasingodawcy. Który zresztą rośnie. Bo gdy spóźniłem się z płatnością raty, umowa wygasła. A sporządzenie nowej kosztuje. Podobnie jak wizyta u mnie przedstawiciela firmy.
Daniel Odyniec, który ze swoją firmą DMS Pro zapewnia światło i dźwięk na imprezach masowych w Podlaskiem i Warmińsko-Mazurskiem, w grudniu zrobił spore zakupy sprzętów estradowych. – Stoją w magazynie. Większości nawet nie rozpakowałem z kartonów.