Kultura

CSW, czyli Co Się Wyprawia. Kto tu wpuścił Pietrzaka?

Koncert Jana Pietrzaka „Wrona Orła nie pokona, czyli jak humorem obaliliśmy komunę”, Gdańsk, 7 grudnia 2017 r. Koncert Jana Pietrzaka „Wrona Orła nie pokona, czyli jak humorem obaliliśmy komunę”, Gdańsk, 7 grudnia 2017 r. Łukasz Dejnarowicz / Forum
W Centrum Sztuki Współczesnej z patriotycznym koncertem wystąpi 6 czerwca Jan Pietrzak. W dziejach placówki najwyraźniej otwiera się nowy, zaskakujący rozdział.

Zacznę od refleksji osobistej. Staram się ufać ludziom i nigdy nie skreślać ich z góry. Toteż gdy dyrektorem CSW Zamek Ujazdowski został Piotr Bernatowicz, byłem jednym z nielicznych, który nie przyłączył się do ogólnego lamentu nad przejęciem zasłużonej placówki przez prawicowe siły.

Owszem, nie wszystko, co robił wcześniej, mi się podobało, a niekiedy wręcz nie podobało. Ale też pamiętałem Bernatowicza jako kompetentnego historyka sztuki, niezłego naczelnego pisma „Arteon” i zasadniczo człowieka niekoniunkturalnie traktującego kwestie artystyczne, choć stojącego w innym niż ja miejscu ideowych i politycznych wyborów. Uważałem, że należy dać mu szansę w nowym miejscu, zakładając, że dyrektorski kontrakt na siedem lat zapewnia mu na tyle dużą niezależność, iż może poświęcić się dobru sztuki, choć zapewne z niejakim prawicowym przechyłem. Bez niepotrzebnych serwitutów i demonstracyjnych gestów.

Czytaj też: Osobliwa zmiana wart w muzeach narodowych

Bard Pietrzak w CSW

Bernatowicz w programie, który pozostawiła mu po sobie jego poprzedniczka Małgorzata Ludwisiak, grzebał umiarkowanie i nawet nie zamknął przed czasem (choć wielu to wieszczyło) niewątpliwie mu uwierającej wystawy Karola Radziszewskiego. I nawet zmanipulowanie przez niego wideozapisu akcji artystycznej młodych twórców rezydentów o „piekle kobiet” (na „aborcja = piekło kobiet”) od biedy można było potraktować jako akt bezkompromisowego artystycznego dyskursu.

Niestety, wpuszczenie na dziedziniec CSW barda Pietrzaka wygasza we mnie wszelką wiarę, że nie musi być tragicznie. Gdybyż to był chociaż element artystycznej akcji, happeningu mającego sprowokować widzów do gwałtownej interakcji. Ale wygląda na to, że przedsięwzięcie odbywa się całkiem na poważnie.

Oczywiście, Centrum Sztuki Współczesnej może, a nawet powinno być miejscem ścierania się i konfrontacji różnych postaw. Ale zdecydowanie artystycznych, a nie politycznych. Rzecz jasna, wcześniej nie tylko pokazywano tu tradycyjną sztukę. W murach Zamku obecny był taniec współczesny, teatr, film, muzyka, poezja, performans itd. Pod warunkiem że spełniały pewne standardy jakościowe. W przypadku koncertu Pietrzaka żaden z tych warunków nie jest zachowany. Jego, pożal się Boże, twórczości ostatnich dekad bliżej do żenującej narodowo-patriotycznej hucpy aniżeli jakiejkolwiek artystycznej (choćby i kabaretowej) jakości.

Czytaj też: Wątpliwa estetyka sztuki narodowo-religijnej

Bernatowicz wybrał amputację

Zdarzało mi się w poprzednich latach krytykować program CSW jako nazbyt elitarny, oderwany od rzeczywistości, obliczony na zainteresowanie wąskiego środowiska, a nie szerokiej publiczności. Teraz wahadło odwinęło się w drugą stronę: populistycznej, prymitywnej, podszytej polityką rozrywki.

Powracając do osoby dyrektora Bernatowicza... Miał okazję „leczyć” CSW ze znienawidzonej przez siebie sztuki lewackiej na dwa sposoby: antybiotykiem lub amputacją. Najwyraźniej wybrał tę drugą metodę.

Czytaj też: Jak przegrywa minister Gliński

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da

Sytuacja Ukrainy przed trzecią zimą wojny rysuje się znacznie gorzej niż przed pierwszą i drugą. Na porażki w obronie przed napierającą Rosją nakłada się brak zdecydowania Zachodu.

Marek Świerczyński, Polityka Insight
04.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną