Zwiedzanie z aurą i bez
Rozmowa z prof. Dorotą Folgą-Januszewską o wirtualnym zwiedzaniu muzeów
PIOTR SARZYŃSKI: – Władze zapowiedziały, że wśród instytucji kultury najwcześniej otwarte zostaną muzea, galerie i biblioteki. To dobra decyzja?
DOROTA FOLGA-JANUSZEWSKA: – To raczej pytanie do sztucznej inteligencji, która po uwzględnieniu wielu danych odpowie na pytanie o konsekwencje zdrowotne tej decyzji. Natomiast konsekwencje społeczne będą pozytywne. Obserwujemy, że po blisko dwóch miesiącach separacji wiele osób cierpi i choruje bardziej z powodu samotności niż z powodu COVID-19. Od badaczy wiemy, że psychiczna motywacja i stymulacja twórcza, zwłaszcza u młodzieży i osób starszych, inicjowana partycypacją w kulturze, ma ważny wpływ na naszą odporność. Druga strona tego medalu to kondycja samych muzeów; muszą one sobie wypracować nowe metody, sposoby pracy, zabezpieczenia, zapewne przez następną dekadę wpływ różnych czynników chorobowych będzie coraz bardziej widoczny i trzeba będzie sobie z nimi radzić.
Mam wrażenie, że muzea i tak nieźle sobie radzą w czasach pandemii. Przynajmniej w kwestii kontaktu z widzem.
Począwszy od Chin, a z wyjątkową konsekwencją także we Włoszech, muzea rzeczywiście jako pierwsze zareagowały na spodziewane ograniczenia fizycznego przemieszczania się ludzi i szybko zaproponowały prezentacje online. Było im łatwiej niż innym instytucjom kultury, bo internetowe oferty muzeów powstawały sukcesywnie od blisko dwóch dekad. Dopiero do muzeów dołączyły teatry, instytucje muzyczne oraz pozostałe instytucje kultury. W sieciach społecznościowych pojawiło się hasło: „Jeśli myślisz, że artyści są nieużyteczni, spróbuj spędzić swoją kwarantannę bez muzyki, książek, wierszy, filmów i malarstwa”.
Co takiego na czas kwarantanny proponują zatem muzea?
Muzea mają to do siebie, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, bo pokazują wszystko, co powstało na Ziemi i we wszechświecie, od sztuki starożytnej po nowoczesną, od żeglarstwa po górnictwo soli, od zagadnień genetycznych po wspinaczkę wysokogórską.