Pierwsze efekty stanu wyjątkowego w polskiej kulturze były zaskakujące. Jeden z nich to popularność piosenki „Zaraza” gitarowego zespołu Nagrobki z Trójmiasta: „Wybuchła zaraza osiedle strzeżone/ Chcę uratować psa, ciebie i żonę/ Zanim osiedle będzie odłączone/ Żadne osoby nie będą wypuszczone”. W samo południe w poniedziałek 16 marca duet zagrał więc także tę piosenkę podczas transmitowanego online koncertu w piwnicy pod Ziemią, gdańskim klubem, gdzie zarejestrowali swoją ostatnią płytę. Do tego, co się teraz dzieje, cały tekst pasuje jak ulał, nie tylko zresztą ta piosenka, bo grupa słynie z tego, że śpiewa wyłącznie funeralne teksty. Na swojej stronie opisują żartem swoją muzykę jako „nekropolo”.
Nagrobki co prawda trasę skończyły w ostatniej chwili przed zamknięciem klubów i sal koncertowych, ale zostały odwołane spektakle w Teatrze Fredry w Gnieźnie, w których mieli grać pod koniec marca, a kilka koncertów w kwietniu też stanęło pod dużym znakiem zapytania. – Nie mieliśmy ani celów górnolotnych, ani merkantylnych, organizując ten koncert, ale wiedzieliśmy, że im szybciej to zrobimy, tym będziemy mieć większą publiczność – wyjaśnia perkusista zespołu Adam Witkowski. – Ważne jednak było, żeby jakościowo wszystko zabrzmiało dobrze, dlatego jeden dzień poświęciliśmy na próbę.
Oklaski były nieme – tylko w postaci emotikonów. Publiczność nie mogła śpiewać tam, gdzie zwykle odzywa się w refrenie. Za to komentarze sypały się cały czas. I tak, gdy liczba widzów przekroczyła 900, ktoś żartował: „pod klub zajeżdża wóz satelitarny TVP Kultura”. Łącznie koncert oglądało na żywo niemal tysiąc osób, a przez transmisję przewinęło się ich nawet czterokrotnie więcej. Tyle nie przychodzi na zwykłe występy Nagrobków.