Przed laty piosenkę o kapitanie Janie Żbiku nagrał na debiutanckiej płycie zespół Big Cyc, teraz przyszła pora, by zaśpiewał sam Żbik. Asa Milicji Obywatelskiej w musicalu warszawskiego Teatru Syrena zagra Maciej Maciejewski. Akcja spektaklu „Kapitan Żbik i żółty saturator” – jak zapowiadają jego twórcy – toczyć się będzie „w rozśpiewanej i roztańczonej Warszawie lat 70., stolicy koszul nonajron i społecznych akcji zbiórek makulatury, mieście, gdzie tylko co jakiś czas rzucają do sklepu pomarańcze, ale fantazja i przedsiębiorczość rodaków ubarwia rzeczywistość”.
Spektakl według scenariusza i w reżyserii Wojciecha Kościelniaka (premiera 29 lutego) to pierwsza poważna próba ożywienia postaci Żbika poza komiksem. Intrygująca tym bardziej, że musical to gatunek, który z przygodami dziarskich milicjantów w ogóle się nie kojarzy. Żbik wciąż budzi naszą ciekawość. Nostalgia zmieniła propagandowy komiks, tworzony na zamówienie Milicji Obywatelskiej, w symbol tego, co w socjalistycznej popkulturze było klawe.
Lepsze niż telewizja
W czasach PRL komiks był traktowany jako poślednia forma rozrywki, ale niektóre serie wrosły w polską tkankę popkulturową. Rysowane przez Zbigniewa Lengrena paski o przygodach profesora Filutka stały się symbolem inteligenckiego „Przekroju”. „Tytus, Romek i A’Tomek” Henryka Jerzego Chmielewskiego to kopalnia powiedzonek, które weszły do codziennego języka, a nowe książeczki o przygodach bohaterów ukazują się do dziś. „Kajtek i Koko” oraz „Kajko i Kokosz” Janusza Christy – połączenie mistrzowskiej formy graficznej i humoru – to tytuły wznawiane z sukcesami do dziś (album „Szkoła latania” jest zresztą szkolną lekturą, a jesienią tego roku ma również doczekać się scenicznej wersji na deskach Syreny).