Odchodzi pokolenie Auschwitz, żyjemy w czasach, kiedy historię Holocaustu konsumuje popkultura. Ale czasem zdarza się książka taka jak „Bibliotekarka z Auschwitz”. Czasem spotyka się takiego świadka jak Dita Kraus.
Nie ma kto opowiadać o Auschwitz, ludzie-numery odchodzą. Co przeżyte, zostało opisane w literaturze gęstej, głęboko humanistycznej, odbierającej nadzieję, wciąż nazywającej rzeczy po imieniu i bez znieczulenia. Setki książek, wiele nazwisk – chociażby Tadeusz Borowski („U nas w Auschwitzu”), Seweryna Szmaglewska („Dymy nad Birkenau”). To autorzy niemal zapomniani, których rzadko się wznawia. Dziś Auschwitz poznajemy poprzez literaturę ostrożną i tonizującą. Literatura, albo raczej popliteratura, stworzyła nowy gatunek – obozowej opowieści z mniej lub bardziej wyrafinowanym happy endem.
Tymczasem Antonio G. Iturbe, hiszpański pisarz, odnajduje świadka – Ditę Kraus. Bierze jej opowieść, wypełnia faktami i dodaje od siebie to, co mogło się wydarzyć. To beletrystyka oparta na słowach, gestach, niedokończonych zdaniach. Iturbe nie zmyśla, a domyśla się. Dita prowadzi go, bo przecież jeszcze może, skończyła 80 lat (w 2012 roku, kiedy powieść powstawała), a umysł ma ostry jak brzytwa. Są przyjaciółmi w realnym świecie.
Oto obóz BIIb, rodzinny – tylko pozornie stworzony po to, żeby nie rozdzielać dzieci od rodziców. Tak naprawdę to nazistowska sztuczka, eksperyment, miejsce prezentacji i dowód dla Czerwonego Krzyża, że Auschwitz jest „zwyczajnym” obozem, nie fabryką śmierci. Naziści dbali o wizerunek.
Blok 31 – tu żyje Dita z matką, a obok nich dziesiątki innych kobiet z dziećmi. Dziewczyna ma 14 lat, zostaje bibliotekarką, rozdziela książki między nauczycieli, a ci organizują w baraku szkołę. Sami stają się książkami. Jak to możliwe? Książki w Auschwitz? Biblioteka? Żaden pisarz by tego nie wymyślił, a życie wymyśliło. I za tym podąża Antonio G. Iturbe, a właściwie za Ditą.
„Wiedziała, że musi się opiekować tymi książkami niczym starymi ludźmi, którzy przeżyli katastrofę, ponieważ przedstawiały ogromną wartość: bez nich mogła zginąć mądrość wieków cywilizacji: oparty ma matematyce postęp naukowy, geografia, która pokazywała świat, sztuka literatury zdolna zwielokrotnić życie czytelnika, historia, która przypominała, skąd pochodzimy, i pomagała określić kierunek dalszej drogi, gramatyka pozwalająca wysnuwać nić komunikacji między ludźmi... Bardziej niż bibliotekarką Dita stała się tego dnia pielęgniarką” – pisze Iturbe.
Można zarzucić tej opowieści idealizm. Można dyskutować o sile książek, zastanawiać się, ile w tym życzeniowości i abstrakcji. Ale Dita Kraus wie więcej i nie ma wątpliwości: za każdym człowiekiem zawsze stoi jakaś książka, kształtuje go, daje siłę, chociaż niewidzialną. Książka nie walczy, nie da się nią obronić przed śmiercią. Tak, to prawda, że w obliczu śmierci, zwłaszcza takiej jak w Auschwitz (odhumanizowanej, odartej z godności, sprowadzonej do czystej fizjologii), książka nic nie znaczy. Ale to jej bali się naziści i jej wciąż boją się totalitaryzmy. Jest myślą.
Dita przeżyła Auschwitz, dostała wolność. Tylko czy po takich doświadczeniach można w ogóle czuć się wolnym? Czy można przestać się bać? Nie żyć strachem? Uporządkować życie? Wszystkie odpowiedzi są w książkach, Dita dużo o tym wie.
„Bibliotekarka...” ukazała się wcześniej, zanim na rynku pojawiły się inne książki ze słowem „Auschwitz” w tytule. Źle będzie, jeżeli zaliczymy ją do tego samego gatunku. Byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do Dity Kraus, do dziesiątek jej przyjaciół, którzy nie przeżyli Auschwitz, rodziców. Także w stosunku do kilku zniszczonych książek, którymi Dita opiekowała się jak chorymi. Te obozowe lektury z maleńkiej biblioteki Dity to przecież ludzie. Ona sama nią jest. Człowiekiem – książką jak nauczyciele w Auschwitz. „Żywą” biblioteką.
***
Więcej o Dicie Kraus, jej życiu i twórczości, można dowiedzieć się ze strony https://www.ditakraus.com/. „Bibliotekarka z Auschwitz” Antonio G. Iturbe ukazała się w Hiszpanii w 2012 roku i została uhonorowana Nagrodą Troa przyznawaną literaturze o szczególnej wartości. Powieść stała się międzynarodowym bestsellerem, który przyciągnął już 500 000 czytelników. Planowana jest też ekranizacja. Polskie wydanie ukazuje się nakładem Wydawnictwa Literackiego w przekładzie Marty Szafrańskiej - Brandt.
Zdjęcie Dity Kraus pochodzi z archiwum prywatnego Dity Kraus.
Autor: Maria Bukowska