„Nikomu nie jesteśmy potrzebni” – takie słowa, w tej czy podobnej formie, wielokrotnie padają z ust bohaterów książki Jeleny Kostiuczenko. Weterani Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, górnicy, prostytutki, narkomani, bezdomni lokatorzy, migranci ekonomiczni, rodziny poległych, ofiary Biesłanu... To Rosjanie, o których Kreml nie chce wiedzieć, bo nie pasują do propagowanego obrazka pozłacanego imperium.
Poprzez historie pozostawionych samym sobie ofiar politycznych rozgrywek czy bezlitosnego systemu Kostiuczenko pokazuje prawdziwą rosyjską „czernuchę” – ciemne strony życia, naznaczone przemocą, bezprawiem i wykluczeniem, z którymi mierzą się obywatele kraju siłowików, oligarchów i byłych agentów.
Jelena Kostiuczenko nie pisze zza biurka
„Przyszło nam tu żyć” to zbiór reportaży Jeleny Kostiuczenko, dziennikarki śledczej niezależnego pisma „Nowaja Gazieta” – tego samego, w którym pracowała zamordowana w 2006 r. Anna Politkowska, znana z bezkompromisowych, odważnych tekstów, zwłaszcza o wojnach czeczeńskich. Kostiuczenko idzie w jej ślady, oddając głos tym, których inni boją się wysłuchać.
Młoda dziennikarka (1987) nie pisze zza biurka, nie przepisuje internetu, nie przeprowadza wywiadów przez telefon. Angażuje się na tyle mocno, na ile reporter może sobie pozwolić, gdy dotyka najtrudniejszych, bolesnych tematów. Z budzącą podziw determinacją zbliża się do tych, od których wszyscy inni, na czele z władzami, się odwrócili. Dzięki niej czytelnicy poznają historie osób, które łatwo osądzać i którymi najczęściej się w Rosji pogardza. Kostiuczenko nie osądza. A dzięki wrażliwości i otwartości przedstawia zupełnie inną, bardziej ludzką perspektywę problemów, które władza wypaczyła.