Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Zostało czterech. Zmarł Terry Jones, współtwórca Monty Pythona

Terry Jones Terry Jones David Bebber / Forum
Jego bogata kariera nie ogranicza się do znakomitych osiągnięć z Pythonami. Był aktorem, reżyserem, scenarzystą, pisarzem, współautorem cenionych książek historycznych. Terry Jones miał 77 lat.

W pamięci widzów zapisał się najbardziej dwiema rolami: matki przypadkowego mesjasza w „Żywocie Briana” (1979) oraz pana Kreozota, grubasa, który eksplodował po zbyt obfitym posiłku w „Sensie życia według Monty Pythona” (1983). Ale jego bogata kariera nie ogranicza się wyłącznie do – znakomitych zresztą – osiągnięć z Pythonami. Był aktorem, reżyserem, scenarzystą, pisarzem, współautorem cenionych książek historycznych. Terry Jones zmarł 21 stycznia. Miał 77 lat.

Czytaj też: „Latający Cyrk Monty Pythona”, zjawisko popkultury

Komediowy strumień świadomości

„Moim wielkim idolem jest Buster Keaton, bo nadał on komedii piękną formę. Traktował ją serio. Nigdy nie mówił: Ach, to tylko komedia, więc nieważne, jak wszystko będzie wyglądać” – mówił Jones. Starał się trzymać tej zasady przez całe życie twórcze. Nieważne, czy pracował przy mniej znaczących produkcjach telewizyjnych, czy przy dużych, filmowych, w stylu „Monty Pythona i świętego Graala” czy „Eryka Wikinga”. Wiedział, jak osiągnąć pożądany efekt – intelektualną, często opartą na absurdzie komedię.

Urodził się w 1942 r. w walijskim miasteczku Colwyn Bay, a gdy miał niespełna pięć lat, jego rodzina przeprowadziła się do Anglii. Ale zawsze czuł się Walijczykiem. „To miejsce, do którego przynależę”, powtarzał. Studiował język angielski na Oxfordzie i tam poznał Michaela Palina, z którym przez wiele lat tworzyli zgrany twórczy duet. Razem pracowali przy programach telewizyjnych „Twice a Fortnight”, „The Complete and Utter History of Britain” oraz „Prosimy nie regulować odbiorników”. Wspólnie też tworzyli skecze do „Latającego Cyrku Monty Pythona” – serialu, który na przełomie lat 60. i 70. odmienił telewizyjną rozrywkę.

„Terry’emu Jonesowi bardzo zależało na tym, żeby program różnił się pod względem formy od innych – uważał, że nasze teksty powinny być nie tylko lepsze od tekstów innych autorów, ale też zasadniczo różne”, wspominał po latach Palin. To oni odpowiadali za ostateczny kształt serialu, zwłaszcza za formułę strumienia świadomości, w której skecze wynikały jeden z drugiego i były połączone surrealistycznymi animacjami Terry’ego Gilliama. Jones stwierdził także, że nie każdy skecz musi mieć wyrazistą puentę – to była ulga dla scenarzystów i prawdziwa rewolucja w podejściu do seriali komediowych.

Czytaj też: Humor Monty Pythona. Czyli upokarzać i dać się upokorzyć

Wszechstronny Terry Jones

„Terry najbardziej integrował i mobilizował zespół, bo właśnie on ma w sobie najwięcej czystej mentalnej energii. Jeśli przywiąże się do jakiegoś pomysłu, to zrealizuje go z największą konsekwencją. (...) On po prostu nie odpuszczał i naprawdę, robiąc filmy, dążył do osiągnięcia perfekcji”, wspominał Palin.

Terry Gilliam: „Pasja Terry’ego, jego entuzjazm, jego fanatyzm krzyżowca były obok jego talentu autorskiego najważniejsze. Kiedy ktoś się tak zapala, to nabieram przekonania, że kroczy właściwą drogą”.

Jonh Cleese – z którym Jones nierzadko wdawał się w wielkie awantury na planie „Latającego Cyrku” – opowiadał: „Jestem wielkim admiratorem Jonesy’ego, jeśli chodzi o skalę tego, czego dokonał – z jednej strony ma na koncie program o wyprawach krzyżowych, z drugiej reżyserowanie filmów, z trzeciej książki dla dzieci i uczoną rozprawę o »Opowieści Rycerza« Chaucera. Był z nas wszystkich najbardziej wszechstronny. Ale myślę, że jego największym problemem było poczucie niepewności, kiedy znalazł się poza grupą”.

Czytaj też: „Teoria wszystkiego”, film Terry’ego Gilliama

Dla dzieci i przeciw wojnie w Iraku

Cleese się jednak mylił – Jones, choć nigdy nie zdobył takiej popularności jak Gilliam, stał się jedną z najbardziej cenionych postaci brytyjskiej kultury. Po zakończeniu czwartej serii „Latającego Cyrku” (nakręconej już bez udziału Cleese’a) grupa spotkała się jeszcze na planie trzech pełnometrażowych filmów, które wyreżyserował właśnie Jones – za „Sens życia” zdobył nawet nagrodę Jury na festiwalu w Cannes. Ścieżki eks-Pythonów przecinały się w późniejszych latach wielokrotnie. Jones z Palinem napisali kolejny serial komediowy „Nie ma mitu bez kitu”, a wszystkich żyjących kolegów (Graham Chapman zmarł w 1989 r.) zapraszał do gościnnych udziałów w swoich kolejnych filmach: „Eryku Wikingu” (1989), „O czym szumią wierzby” (1996) i ostatnim, nakręconym po wieloletniej przerwie „Czego dusza zapragnie” (2015).

Cały czas pracował dla telewizji – reżyserował niewiele (choć miał w dorobku jeden odcinek serialu „Kroniki młodego Indiany Jonesa”), skupiał się na pisaniu scenariuszy seriali popularyzujących historię. „Stale wracam do tego, że średniowiecze przypominało dzisiejsze czasy choćby dlatego, że ludzie tak samo jak dziś wykorzystywali innych. Ludzkość wcale się nie zmieniła przez stulecia”, mówił w wywiadzie dla BBC. Pisał książki, przede wszystkim dla dzieci, lecz w jego bibliografii można znaleźć również powieści, poważne opracowania historyczne, a także zbiór tekstów poświęconych wojnie w Iraku „Terry Jones’ War on War on Terror” („Terry’ego Jonesa wojna z wojną z terrorem”) – był bowiem zagorzałym oponentem działań militarnych w Zatoce i udziału w nich brytyjskich wojsk.

Zostało czterech Pythonów

W 2016 r. oświadczył, że cierpi na demencję, której efektem była postępująca afazja. Rok później stracił zdolność mowy. Po raz ostatni wystąpił publicznie, odbierając nagrodę BAFTA Cymru (walijska wersja nagród brytyjskiego przemysłu filmowego) za całokształt twórczości.

Dwa lata wcześniej zdążył się jeszcze raz spotkać z Pythonami na scenie. W 2014 r. grupa dała serię przedstawień w Londynie (bilety na każde z nich wyprzedawały się w kilkadziesiąt sekund). Tytuł show „Monty Pyhton Live (Mostly)” opatrzony był ironicznym dopiskiem „One down, five to go”, czyli „Jeden nie żyje, zostało pięciu”. Komicy twierdzili wtedy, że są przygotowani do awaryjnego spektaklu zatytułowanego „Two down, four to go”.

Wypowiedzi aktorów pochodzą w większości z książki Davida Morgana „Tako rzecze Monty Python” w przekładzie Zbigniewa Batki (Wydawnictwo Ok.no, Warszawa 2003).

Czytaj też: Komedia o ISIS? Skecz BBC szokuje i zachwyca

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną