Jeśli zajrzymy na przykład na Twittera Michała Staniszewskiego, laureata pierwszego Paszportu POLITYKI w kategorii Kultura cyfrowa, nie znajdziemy tam niespodzianek. Twórca gry „Bound” pokazuje tam swoje eksperymenty z nowymi mechanizmami i projektami VR, dzieli się ciekawymi grami niezależnymi znajomych autorów – wszystko, czego można spodziewać się po internetowej obecności twórcy gier. Ale gdy zajrzymy na Twittera Hideo Kojimy, znajdziemy się w zupełnie innym świecie. Japoński twórca dużo podróżuje, pokazuje się ze znanymi postaciami z branży gier (pozuje w kurtce z „Cyberpunka 2077” polskiego studia CD Project Red), a także znajomymi i przyjaciółmi z Hollywood i z telewizji. No i opowiada o swojej najnowszej produkcji, w której można zobaczyć wiele znajomych (choć zdigitalizowanych twarzy). Swoich podobizn w „Death Stranding” użyczyli kultowi reżyserzy – Guillermo del Toro i Nicolas Winding Refn; w głównych rolach wystąpili zaś Mads Mikkelsen, Norman Reedus, Léa Seydoux czy Lindsay Wagner, słynna „bioniczna kobieta” z serialu z lat 70.
To marzenie o Hollywood jest w DNA Hideo Kojimy. W opisie twitterowego konta deklaruje, że jego ciało w 70 proc. składa się z filmów (po premierze „Death Stranding” okazuje się, że to nawiązanie do tekstu z gry). Urodzony w 1963 r. w Tokio spędził samotne dzieciństwo (ojciec zmarł, gdy miał 13 lat; matka pracowała do późna) w krainie fantazji, oglądając telewizję. Japońskie seriale animowane, amerykańskie filmy. Okładkę jego pierwszego hitu „Metal Gear” z 1987 r., opowieści o samotnym żołnierzu penetrującym wrogą bazę, zdobił stylizowany rysunek bohatera. Nietrudno odnaleźć źródło inspiracji obrazka – to Kyle Reese, podróżnik w czasie grany przez Micheala Biehna w „Terminatorze” (sama gra przedstawiała proste postaci zbudowane z kupki pikseli).