Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Lubię duże przestrzenie

Rafał Siwek o różnicach między śpiewaniem na Wschodzie a Zachodzie

Rafał Siwek Rafał Siwek Jan Rolke / Forum
Rosja to jedno z ostatnich miejsc, gdzie czuje się szacunek dla artysty – opowiada Rafał Siwek, najlepszy polski bas średniego pokolenia, ceniony i na Wschodzie, i na Zachodzie.
Rafał Siwek jako Borys Godunow.materiały prasowe Rafał Siwek jako Borys Godunow.

DOROTA SZWARCMAN: – Podobno do szkoły muzycznej trafił pan przypadkiem?
RAFAŁ SIWEK: – To prawda. W dzieciństwie śpiewałem w chórach, ale w rodzinie nie było tradycji muzycznych. Dopiero kolega z liceum, skrzypek, kiedy usłyszał mój głos, zaciągnął mnie do szkoły średniej na Miodową, tam mnie przesłuchano i zostałem. Potem poszedłem do Akademii Muzycznej, ale studiowałem też na SGH zarządzanie i marketing.

Przydaje się to panu do czegoś?
Może do rozmów z agentami o finansach…

Pierwszą pana sceną była Warszawska Opera Kameralna.
Ściślej – moim debiutem było nagranie „Trubadura” Verdiego z Operą Wrocławską i występ w tej operze w Hali Stulecia. Ale potem już była WOK i przygoda z Mozartem: Sarastro w „Czarodziejskim flecie” i Komandor w „Don Giovannim”. Niezapomniany dyrektor Sutkowski przez lata godził się na moją pracę na świecie i powroty na Festiwal Mozartowski. Zacząłem współpracę w 2001 r., a już rok później zadebiutowałem w Operze Narodowej w premierowym spektaklu „Oniegina” jako książę Griemin. Dyrektorowi Kaspszykowi spodobało się to i później zawsze, gdy była potrzebna rola basowa, dzwonił najpierw do mnie.

Szybko wyfrunął pan w świat.
Tak, już w 2001 i w 2002 r. wziąłem udział w ważnych konkursach: Moniuszkowskim, Belvedere i Competizione dell’Opera w Dreźnie. Tam mnie zauważono. Na Belvedere po drugim etapie ustawiło się do mnie w kolejce kilku agentów z propozycją współpracy. Konkursy same dużo nie dają, ale są trampoliną. Jednak to niekoniecznie one procentują.Był w sezonie 2003/04 w Warszawie znany tenor José Cura, zakładał wtedy agencję artystyczną i zawiózł moje nagranie do Włoch, do słynnego agenta Mario Dradiego, twórcy idei Koncertu Trzech Tenorów i jego producenta.

Polityka 39.2019 (3229) z dnia 24.09.2019; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Lubię duże przestrzenie"
Reklama