Minister Piotr Gliński powołał Elżbietę Wrotnowską-Gmyz na pełniącą obowiązki dyrektora Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Zastąpi wcześniejszą p.o. dyrektora Dorotę Głowacką, powołaną przez ministra w styczniu tego roku po tym, jak MKiDN nie chciało przedłużyć dyrekcji poprzedniej szefowej IT Dorocie Buchwald, mimo że miała olbrzymie poparcie środowiska teatralnego, a zorganizowany konkurs okazał się farsą i zakończył brakiem wskazania kandydata.
Ministerstwo decyzję o zastąpieniu jednej p.o. drugą p.o. sygnowało 1 kwietnia, a nazwisko nowej trzymało w tajemnicy aż do momentu, gdy dzisiaj rano przestąpiła próg siedziby Instytutu. Pracownicy zdołali się dowiedzieć wcześniej tylko, iż minister uważa, że znalazł salomonowe wyjście – kandydata, który wszystkich zadowoli.
Instytut Teatralny bez „merytorycznego zarządu”?
Czy tak będzie? I co oznacza enigmatyczna informacja na stronie MKiDN, iż powołanie Wrotnowskiej-Gmyz na p.o. dyrektora Instytutu Teatralnego ma „przywrócić merytoryczny zarząd instytucji”? Na razie nie wiadomo, nowa szefowa poprosiła o dwa tygodnie na zapoznanie się z kondycją Instytutu, rozmowy z pracownikami i – pewnie – na skonstruowanie programu.
Sama instytucja nie jest dla niej nowością. Nie tylko dlatego, że z wykształcenia jest teatrolożką po Wiedzy o Teatrze w warszawskiej Akademii Teatralnej. Do Instytutu Teatralnego przyszła na jego starcie, z Działu Dokumentacji Teatralnej Związku Artystów Scen Polskich, i została na pięć lat, do 2008 r. Zajmowała się promocją instytucji, organizacją przeglądów teatralnych, wykładów i spotkań, koordynacją ministerialnego konkursu na wystawienie klasyki polskiej i obcej oraz współpracą międzynarodową.
W 2008 r. przeszła do Narodowego Centrum Kultury, gdzie zaczynała jako koordynatorka projektów, następnie pracowała jako p.o. kierownika i zastępczyni kierownika Działu Programowego i jako kierowniczka Działu Edukacji Kulturalnej. Do 31 marca pełniła funkcję Zastępcy Dyrektora NCK ds. Projektów Edukacyjnych.
Czytaj także: W co inwestuje minister kultury
P.o. dyrektora Instytutu Teatralnego. I żona Cezarego Gmyza
Jej powołanie wywołuje emocje z dwóch powodów. Pierwszy to sposób powołania. Bez konkursu, cichaczem, bez ogłoszenia programu, z którym przychodzi, no i wbrew środowisku, które jasno – w listach poparcia – opowiedziało się za kontynuacją dyrekcji Doroty Buchwald.
Drugi powód to fakt, iż jest kojarzona z PiS. Nie tylko z powodu drugiego członu nazwiska – po mężu, Cezarym Gmyzie, dziennikarzu wsławionym artykułem o trotylu na wraku prezydenckiego tupolewa rozbitego podczas katastrofy pod Smoleńskiem. Dziś berlińskim korespondencie telewizji narodowej, znanym z – mówiąc bardzo delikatnie – niekonwencjonalnych metod prowadzenia relacji.
Sama Wrotnowska-Gmyz w niedawnych wyborach samorządowych kandydowała do Rady Warszawy z ramienia PiS na Mokotowie. Bez powodzenia.
Czytaj też: Dwa pytania do ministra Glińskiego
Jaką szefową będzie Elżbieta Wrotnowska
Dawni znajomi zapamiętali ją jako osobę zasadniczą, świetnie zorganizowaną, przy tym sympatyczną i otwartą. Inteligentka z tych bardziej konserwatywnych. Cezurą, jak w wielu środowiskach, była katastrofa smoleńska, a potem rządy PiS. Przyjaźnie, te, które przetrwały, zmieniły charakter: ich warunkiem jest nierozmawianie o polityce. Z Elą ponoć się da.
Teraz wszyscy się zastanawiają, jaką szefową będzie Elżbieta Wrotnowska. Na ile samodzielną? Na ile realizującą jakiś plan ministerstwa kultury wobec Instytutu Teatralnego – przy założeniu, że taki plan w ogóle istnieje i obejmuje jakiś inny punkt poza odebraniem go jego dotychczasowym zarządczyniom i pokazaniem kolejnemu środowisku, kto ma władzę? No i co oznacza ministerialna zapowiedź „przywrócenia merytorycznego zarządu instytucji”?
Czytaj także: Fundacja Malta pozywa ministra kultury