TOMASZ TARGAŃSKI: – Jak trafił pan na Czapskiego?
ERIC KARPELES: – Kilka lat temu, kiedy skończyłem pisać swoją książkę o obrazach i rysunkach Marcela Prousta, znajomy wysłał mi francuski przekład „Prousta w Griazowcu”. Autorem był Józef Czapski i jego nazwisko nic mi nie mówiło. Mimo to zacząłem czytać i nie mogłem się oderwać. Trudno to racjonalnie wytłumaczyć, ale doznałem niemal fizycznego uczucia. Sposób, w jaki Czapski opowiadał o Prouście, był dla mnie olśnieniem. Pomyślałem więc, że chciałbym przetłumaczyć tę książkę na angielski. W miarę postępu prac odkrywałem historię „Prousta w Griazowcu”. Okazało się, że jest to zapis odczytów wygłoszonych przez Czapskiego na przełomie 1940 i 1941 r. w obozie, gdzie NKWD przetrzymywało polskich oficerów. Zacząłem się zastanawiać, kim był człowiek, który w obliczu nieludzkich warunków, pracy ponad ludzkie siły, niedostatku jedzenia, skonfrontowany z groźbą utraty życia, opowiada swoim towarzyszom niewoli o Prouście, i w dodatku robi to po francusku?
Czapski był pomysłodawcą tych odczytów?
Trudno powiedzieć, kto na to wpadł. W pierwszej chwili ich sens również może wydawać się niejasny, ale kontekst tłumaczy wiele. Osadzeni w Griazowcu ludzie – ok. 400 oficerów – tylko przypadkiem nie znaleźli się wśród ponad 20 tys. Polaków zamordowanych w Katyniu. Nie wiadomo, dlaczego wybrano akurat ich. Czapski zadawał sobie to pytanie do końca życia. Osadzeni nie mieli świadomości, że ich towarzysze nie żyją, ale liczyli się z faktem, że koniec może nadejść w każdej chwili. W tej sytuacji narodził się pomysł wieczornych odczytów. Tematyka była naprawdę szeroka: od wspinaczki wysokogórskiej, poprzez architekturę, na historii literatury skończywszy.