W 2002 r. w Krakowie odbył się „Dzień cyberpunka”, impreza towarzysząca ogólnopolskiemu konwentowi fanów fantastyki Polcon. Prelekcje, pokazy i dyskusje, w trakcie których w gronie pisarzy, tłumaczy, redaktorów i fanów podejmowaliśmy próby zrozumienia, czym właściwie jest cyberpunk i o co w nim naprawdę chodzi. Zapadła mi w pamięć jedna wymiana zdań – na temat cyborgów, czyli ludzi połączonych z maszyną. William Gibson, autor „Neuromancera”, używał cyborga jako metafory uzależnienia człowieka od mediów, ale niektórzy traktowali rzecz dosłownie. Jeden z rozmówców uważał wręcz ludzi udoskonalonych dzięki sztucznym częściom ciała za ubermenschów – gdyż niezwykła siła czy wytrzymałość, która dawała przewagę w ulicznych starciach w grach RPG, a więc – wedle bliskiej sercu każdego nerda logiki superbohaterskiej – w życiu.
Pancerne dziewczyny
Nie przemawiało do mnie to dosłowne odczytanie – ale to dlatego, że nigdy nie byłem na pozycji ofiary. Nie odczuwam lęku przed ciemną ulicą, nie obawiam się zaczepek. Bo nie jestem kobietą. W zeszłym roku wyszła w Polsce powieść „Siła” Naomi Alderman (polecam tekst Macieja Jakubowiaka w Dwutygodniku, #dwutygodnikzostaje!), w której okazywało się, że kobiety – najpierw dziewczynki, potem również starsze – zyskały supermoc rażenia prądem. Ta zmiana układu sił przeorała społeczeństwo, zamieniła miejscami katów i ofiary.
Tytułowa Alita z ekranizacji mangi Yukito Kishiro czy Major z „Ghost in the Shell” to pancerne wojowniczki – wrażliwe dziewczyny zamknięte w cybernetycznych pancerzach. Nieco inaczej niż typowe hollywoodzkie „silne kobiety”. „Silna postać kobieca”, kinowa i serialowa emanacja „girl power”, oznaczała zwykle „piękną dziewczynę, która się dobrze bije” (dlaczego? Bo się dobrze bije i już). Alita i Major swoją przewagę siłową zyskują dzięki technice.
Tym samym to coś więcej niż tylko fantazja o supermocy, dzięki której kobiety mogą się wyzwolić – wracamy do cyborga jako metafory. Postać cyborgini jest symbolem siły, jaką kobiety zyskały dzięki internetowi. W czasach opłacanych hejterów, botów i fake newsów można łatwo zapomnieć, że dzięki sieci głos zyskały grupy do tej pory uciszane.
Internet, który nienawidzi kobiet
Autorzy zeszłorocznego aktorskiego „Ghost in the Shell” dopasowali przekaz do dzisiejszych czasów – miejsce cyberoptymizmu znanego z anime z 1995 r. zastąpił pesymizm (z małym promykiem nadziei na to, że przed wszechwładzą korporacji uratuje nas aparat państwowy). Twórcy „Ality: Battle Angel” postawili na wierną adaptację. Nie zobaczyłem więc niczego nowego, ale przez to, że zmienił się kontekst, odczytałem tę historię zupełnie na nowo.
15 lat temu w komiksie o przygodach Ality widziałem głównie niezłą cyberpunkową akcję umieszczoną na tle opowieści o nierównościach społecznych. Dziś, po #gamergate, #metoo i lekturze książki „Cybersexism. Sex, Gender and Power on the Internet” brytyjskiej dziennikarki Laurie Penny – widzę to zupełnie inaczej. Penny opisuje, jak kobiety wchodziły w kulturę internetową, zaprojektowaną na początku jako zabawka dla chłopców, agresywnie broniących swojego terytorium. Alita, wyglądająca jak nastolatka, w śmiercionośnym pancerzu ciała, walcząca w pozornie nierównej bitwie z bandą przerośniętych cyborgów, jest doskonałą ilustracją tych zmagań.
Zawrócić z drogi gniewu
Również dlatego, że do zwycięstwa nie wystarcza sama siła fizyczna. Widać to w przypomnianym właśnie przez Netflix filmie „Mad Max: Na drodze gniewu”. Jego główną bohaterką jest Furiosa, która jest cyborgiem – nie tylko dlatego, że ma sztuczną rękę, ale przez symbiotyczny niemal związek z potężną ciężarówką. I mimo niekończącej się akcji, pościgów, strzelanin i wybuchów jest to film przede wszystkim o tym, jak wygrywają drobne akty czułości, a drobne akty nienawiści prowadzą do zguby.
Czytaj także: Klasowe, rasowe i płciowe aspekty technologii cyfrowych