Muzyka wyasfaltowana
Historia polskiego hip-hopu przez pryzmat wytwórni Asfalt Records
Próba opowiedzenia historii polskiego hip-hopu przez pryzmat jednej tylko wytwórni fonograficznej to oczywisty nonsens. Ale gdyby trzeba było to zrobić, pierwszym wyborem byłby obchodzący 20-lecie Asfalt Records Marcina „Tytusa” Grabskiego.
1998
Grabski ma 26 lat. Zamiast móc pochwalić się dyplomem ukończenia studiów prawniczych, może pokazać swoją pionierską, założoną na przełomie lat 1997–98 stronę internetową poświęconą polskiemu i zagranicznemu hip-hopowi. Warszawa, która ma już swoje obrosłe legendą imprezy, audycje rapowe, ekipy malujące graffiti i własnych nawijaczy, powoli zaczyna na jawie śnić swój sen o Nowym Jorku. To ta sytuacja, kiedy słuchanie w eterze Bogny Świątkowskiej nazywanej „matką chrzestną polskiego hip-hopu” i bycie biernym obserwatorem już nie wystarcza. To jest zaraźliwe. Zwłaszcza kiedy, jak Tytus, było się w Stanach i obraca się wśród młodszych znajomych.
Dlatego właśnie Tytus pod szyldem Enigma wydaje niezależnie dwie kasetowe kompilacje nazwane przydługo „Enigma Prezentuje 0-22-Underground”. Chodzą z rąk do rąk, można je kupić w słynnym sklepie w przejściu podziemnym obok Remontu, są wysyłane. Wydawca nawet nie kryje, że są „nieprofesjonalnie zmiksowane i zmasterowane”. Żartuje sobie na okładce, że kopiowanie wywoła krwiomocz. A jest trochę chętnych do powielania – można tam usłyszeć chociażby młodego Tedego, Numera Raz, Pezeta. Na pierwszej kasecie wyróżnia się „Chce być snobem” RHX Składu i duet OMP z utworem „Kto jes na gurze”, zmyślnie samplującym stary hit Franka Kimono.
Scena warszawska szybko traci swoją radość i naiwność, zrobi się „zła i łysa”, coraz więcej pożyczać będzie z gwary więziennej, z coraz większą estymą patrzeć na szarą strefę, dzieląc się ulicznym kodeksem do wtóru ponurych próbek skrzypiec i pianin.