Kultura

Mówi, a ludzie słuchają

Wielki Janusz Gajos. Mówi, a ludzie go słuchają. „Narzekać nie mogę”

Postać Miotkego (z filmu „Kamerdyner”) wzorowana jest na Antonim Abrahamie zwanym „kaszubskim królem”, przed i po pierwszej wojnie światowej rzeczniku polskości Pomorza, potem budowniczym Gdyni. Postać Miotkego (z filmu „Kamerdyner”) wzorowana jest na Antonim Abrahamie zwanym „kaszubskim królem”, przed i po pierwszej wojnie światowej rzeczniku polskości Pomorza, potem budowniczym Gdyni. Rafał Pijański / materiały prasowe
Kluczowe postaci w „Klerze” i „Kamerdynerze”, do tego kilka ról w Teatrze Narodowym i kolejne filmy w przygotowaniu. Od Janusza Gajosa zależy dziś w polskiej kulturze więcej niż kiedykolwiek.
Do kompletu ważnych reżyserów filmowych brakowało mu chyba tylko Wojtka Smarzowskiego.Tomasz Urbanek/East News Do kompletu ważnych reżyserów filmowych brakowało mu chyba tylko Wojtka Smarzowskiego.

W obu filmach (oba z września 2018) Janusz Gajos gra nie tyle pierwsze skrzypce, co odważnik – swoją obecnością nadaje rangę i samym filmom, i sprawom, o których chcą mówić. Gra, ale też niejako patronuje, taką ma dziś w polskim kinie rangę.

O jego Bazylim Miotke z historycznego „Kamerdynera” (reż. Filip Bajon) grany przez Adama Woronowicza hrabia von Krauss mówi, że gdyby wszyscy Kaszubi byli tacy jak on, to już dawno władaliby nie tylko tą krainą. Gajosa w tej roli roznosi energia, ruchowi myśli towarzyszy ruch ciała. Pracuje, żartuje, podszczypuje żonę, agituje za przyłączeniem Kaszub do Polski, a wszystko to lekko, bez zadęcia i bez trudu.

Postać Miotkego wzorowana jest na Antonim Abrahamie zwanym „kaszubskim królem”, przed i po pierwszej wojnie światowej rzeczniku polskości Pomorza, potem budowniczym Gdyni. „Nie pomnik czy rzecz, którą się widzi na obrazku, tylko jurny, zadziorny i dowcipny” – tłumaczył swoją koncepcję bohatera Gajos. Uparł się, że część kwestii powie po kaszubsku. – Wiem, że Kaszubi mają żal o pominięcie ich tragedii, jak mord w Piaśnicy, w heroicznych opowieściach polskich. „Kamerdyner” jest w pewnym sensie hołdem dla tej części naszego kraju – wyjaśnia. Na YouTube można obejrzeć filmiki, w których opowiada o Antonim Abrahamie, o kaszubskim Holokauście w piaśnickich lasach i budowie Gdyni.

O „Klerze” mówi żartem, że reżyser Wojtek Smarzowski musi mieć niezłe plecy „tam na górze”, skoro rzeczywistość robi wszystko, żeby film był niemal dokumentem czasu bieżącego. Publikacja materiałów obnażających biznes pedofilski w Kościele, przez dekady kryty przez biskupów w Pensylwanii. Dymisja episkopatu Chile na podobnym tle. Zasądzenie przez poznański sąd 1 mln zł zadośćuczynienia dla ofiary księdza pedofila, płatnego przez zgromadzenie zakonne, które go delegowało do pracy z dziećmi.

Polityka 39.2018 (3179) z dnia 25.09.2018; Kultura; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Mówi, a ludzie słuchają"
Reklama