Żegnamy zmarłego w wieku 41 lat Dominika Połońskiego jako kogoś, kto był nam szczególnie bliski. Paszport POLITYKI przyznaliśmy mu za 2002 r., w którym otrzymał w Bukareszcie Grand Prix podczas New Talent International Competition, a miał już na koncie inne główne nagrody, m.in. w Konkursie Indywidualności Muzycznych im. Aleksandra Tansmana w Łodzi (2000 r.). Od tego czasu łączyły go z naszą redakcją bliskie, serdeczne kontakty. Zawsze w miarę możliwości przyjeżdżał na nasze kolejne uroczystości paszportowe, poczuwając się do tego jako członek artystycznej rodziny laureatów; dwukrotnie nawet, już po kataklizmie, jaki nastąpił w jego życiu, wręczał na estradzie nasze nagrody kolejnym muzykom.
Towarzyszyliśmy też jego karkołomnej historii życiowej – nie licząc tradycyjnego wywiadu popaszportowego („Wiola, moja pani”, POLITYKA 6/03) – trzema kolejnymi (moimi) artykułami: o wychodzeniu z choroby („Jeszcze zagram”, POLITYKA 43/06), o pierwszym po przerwie występie scenicznym i dochodzeniu do tego powrotu („Koncert na prawą rękę”, POLITYKA 22/09) oraz o tym, jak inspirował kompozytorów do pisania utworów dla siebie („Muzyka dla Dominika”, POLITYKA 51/13).
Dominik był osobą bardzo otwartą, chętnie dzielił się swoją historią i myślami.