JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Polacy się bogacą, ale kapitalizmu nie pokochaliśmy. Na dodatek paraliżuje nas lęk. Boimy się nadciągającej katastrofy. Zrobił pan o tym film. Co poszło nie tak?
PAWEŁ MAŚLONA: – Nie żyjemy w czasach szczególnie konfliktowych, nie musimy walczyć z bronią w ręku, a jednak rzeczywistość odczuwamy jako opresyjną. Przybywa stresu. Frustrujemy się ciągłym porównywaniem. Mnogością pomysłów na życie, z których większości i tak nie zdołamy zrealizować. I jakąkolwiek decyzję podejmiemy, prawie zawsze wydaje się nam, że wybraliśmy źle.
Z punktu widzenia wschodnich sąsiadów odnosimy same sukcesy.
Ale porównujemy się do tych, którzy mają lepiej. Ktoś niedawno przeprowadził badania, z których wynika, że obecność na Facebooku i Instagramie u wielu osób wywołuje stany depresyjne. Publikuje się tam superpozytywne treści. Wielu wpędza to w kompleksy, ponieważ ich życie wydaje się przez to niewystarczająco dobre. Ja sam wymiksowałem się niedawno z Facebooka, bo poczułem, że tego wszystkiego jest po prostu za dużo. Nie mogę być cały czas wobec tak dużej grupy osób na widoku, przetwarzając te tysiące często zupełnie niepotrzebnych informacji i zastanawiając się, ile osób polubiło mojego posta. To rodzi w nas skłonność do tego, żeby chcieć być lubianym jeszcze bardziej, a w konsekwencji uzależnia od aprobaty innych. I nas osłabia.
Jesteśmy zbyt ambitni, za mało asertywni?
Niszcząca jest obsesja posiadania i ten szczególny rodzaj narcyzmu, który rozpowszechnił się wraz z rozwojem mediów społecznościowych. A także wiara w to, że życie powinno być przyjemne i dostarczać samych miłych wrażeń. Nie jesteśmy gotowi na wyrzeczenia, na poświęcenie i chętnie uciekamy w jakąś iluzję, prowizorkę.