Jak można się było spodziewać, serial Showmaxa nie przegapił szansy i odtworzył słynne przemówienie Beaty Szydło ze słowami „Nam się należało”. Zwrot ten stał się nawet tytułem siódmego odcinka trzeciego sezonu. Satyrycy zaraz później zapytali: naprawdę się należało? Po czym przeszli do analizy.
Prezes ma dobre intencje
Ta analiza, czyli rozmowa Prezesa z Płaszczakiem, w której ten pierwszy z kwaśną miną dopytuje o zrealizowane ustawy i sarka na otaczających go nieudaczników, to scena już klasyczna. „Ucho...” konsekwentnie pokazuje go jako jedynego normalnego w otoczeniu wariatów, który ma jakieś plany, a nawet dobre intencje. Tyle że podlegający mu ministrowie nie potrafią wywiązać się z żadnej obietnicy. Prezes uważa Antoniego za szurniętego, ojca z Torunia za pazernego manipulanta, a oboje swoich premierów za pomyłki. Chce nawet ustawy dla frankowiczów!
Robert Górski i scenarzyści chyba wpadli w pułapkę, uznając, że Prezes jest ich głównym bohaterem, a zarazem jedyną niespecjalnie karykaturalną postacią. Jeśli więc potrzeba im jakichś słów rozsądku, są tak jakby skazani na niego. No i ewentualnie siostrę pani Basi, która także za zadanie ma tylko zgrabnie podsumowywać poczynania obozu rządzącego.
Czytaj także: W „Uchu prezesa” Polska jest jak... Iran
„Ucho prezesa” bez pomysłu
Trochę to „leniwe”, bo serial zamiast pokazywać, co się wyprawia za kulisami, streszcza tylko newsy i kąśliwie punktuje PiS. Do tego w odcinku „Należało się nam!” twórcy dorzucili karykaturę Piotra Dudy z „Solidarności” (oj, byli dla niego okrutni!), a w „Ogrzej mnie” przenieśli akcję do Wronek, gdzie Prezes i prezydent Adrian spotkali trenera Nawałkę, Lewego i Turbo Grosika.
Jest zresztą ten najnowszy odcinek wyjątkowo słaby, jakiś taki bez pomysłu. Niby pokazuje pewien mechanizm, a więc ocieplanie wizerunku polityków, gdy sondaże lecą. Robi to jednak trochę jak w skeczu „Saturday Night Live”, czyli nie skupia się na politykach, ale bawi w karykatury. Bo co sceny z małżeństwem Lewandowskich dyskutujących przy wózku z małą Klarą mówią nam o Prezesie?
Perełką jest tylko doskonale zrobiona scena z trzema tuzami Platformy Obywatelskiej, wspaniale wmontowana we wspomnianą dyskusję Prezesa z Płaszczakiem, kiedy ten drugi na każdy zarzut wobec rządu odpowiada, że „no ale opozycja” leży i kwiczy. Jest tu humor, jest zaskoczenie, jest treść ukryta, niewypowiedziana wprost – i takie powinno być „Ucho”.
Czytaj także: Powrót politycznej satyry