Kultura

Wyznania Umy Thurman. Ile aktorzy muszą znieść dla reżyserów?

Uma Thurman Uma Thurman Eric Gaillard / Forum
Dlaczego tak łatwo wybaczamy reżyserom skandaliczne zachowania na planie filmowym? Uma Thurman niemal zginęła w wypadku na planie filmu „Kill Bill”.

Lubimy historie o strasznych twórcach i ich niezwykłych wymaganiach względem aktorów. Internet jest pełen list najbardziej wymagających, apodyktycznych i okrutnych reżyserów w historii kina. Traktujemy te opowieści jak ciekawostki z fabryki snów, swoisty dowód na to, że filmowcy doskonale pasują do schematu szalonych twórców, którzy stawiają swoje wizje ponad ludźmi.

Niedawny wywiad z Umą Thurman o pracy na planie filmu „Kill Bill”, na którym niemal straciła życie w wypadku samochodowym, każe się jednak zastanowić. Dlaczego tak łatwo wybaczamy reżyserom skandaliczne zachowania na planie filmowym?

Uma Thurman nie jest jedyna

Thurman nie jest ani pierwszą, ani – zapewne, niestety – ostatnią aktorką skarżącą się na współpracę z reżyserami. Tippi Hedren opowiadała, jak koszmarny był dla niej Alfred Hitchcock na planie „Ptaków”. Pragnąc wywołać u niej poczucie zagrożenia, rzucał w nią żywymi ptakami. Stanley Kubrick doprowadził grającą w „Lśnieniu” Shelley Duvall do takiego załamania nerwowego, że zaczęły jej wypadać włosy. Bernardo Bertolucci nie poinformował precyzyjnie młodziutkiej Marii Schneider, co wydarzy się w scenie gwałtu – by uzyskać lepszą grę aktorską. Lars von Tier ponoć sprawił, że Björk chciała uciec z planu filmowego.

Wykorzystane czuły się młode aktorki na planie „Życia Adeli”, które przez kilkanaście dni grały tę samą scenę seksu. Nagradzany David O. Russel był na planie „American Hustle” tak paskudny dla Amy Adams, że jej ekranowy partner Christian Bale musiał interweniować. Megan Fox, pytana o współpracę z Michaelem Bayem, nie przebierała w słowach – nazwała go po prostu Hitlerem.

Mężczyźni na planach filmowych też mają trudności

Straszne opowieści z planu filmowego nie dotyczą tylko kobiet – na męczenie, obrażanie i narażanie życia skarżyli się też aktorzy. Swego czasu wspomniany David O. Russel tak zdenerwował George′a Clooneya, że ten o mało go nie udusił. Mania powtarzania scen Davida Finchera skłoniła Jake′a Gyllenhaala do złożenia deklaracji, że nigdy więcej nie będzie z tym reżyserem pracował. Kubrick nie szanował nikogo – zaślepiony własną wielką wizją. Pracując na planie „Mechanicznej Pomarańczy”, Malcolm McDowell o mało nie stracił wzroku.

A to tylko kilka z wielu historii, jakie można wyczytać we wspomnieniach aktorów. Tych samych aktorów, którzy potem – nie chcąc narażać swojej kariery – biorą udział w działaniach promocyjnych, zapewniając, że pracowało im się świetnie i cieszą się, że mają za sobą tak ciekawe przedsięwzięcie.

Plan filmowy – trudne miejsce pracy

Głos Umy Thurman – uważanej nie tylko za muzę, lecz także przyjaciółkę Quentina Tarantino – przypomina, jak skomplikowanym miejscem pracy jest plan filmowy czy fabryka snów. Aktorzy, nawet ci szalenie sławni, wcale nie mają pełnej wolności, jeśli chodzi o dochodzenie swoich praw. Procesy w fabryce snów nie przynoszą niczego dobrego. Zerwany kontrakt zwykle zatrzaskuje drzwi do dalszej kariery, zgłoszenie nieprawidłowości skutkuje etykietą „trudnego we współpracy”, a to oznacza brak angaży.

Do tego dochodzi po prostu strach przed utratą pracy oraz, co obserwowaliśmy już w przypadku #MeToo, niechęć do wynoszenia przeżyć z planu do mediów. Jeśli Uma Thurman – znana i szanowana aktorka – potrzebowała tyle czasu, by wyznać, co spotkało ją na planie, to co ma powiedzieć aktor czy aktorka dopiero startujący w tym biznesie? Ich głos zniknie, zagłuszony przez tych, którzy przekonują, że aktor powinien znosić wszelkie niewygody – zwłaszcza jeśli skutkiem jest dobry film.

Aktorkom trudniej dochodzić własnych praw

Trzeba zaznaczyć, że aktorki mają z tym dochodzeniem własnych praw nieco większy problem niż aktorzy. Po pierwsze, ich kariery są krótsze. Każdy konflikt z reżyserem (a co za tym idzie, z producentem czy studiem filmowym) może przekreślić najlepsze lata grania. Zwłaszcza że o ile nawet agresywne zachowanie aktora na planie niekoniecznie musi przekreślić jego karierę, o tyle w przypadku aktorek jest dużo większe oczekiwanie, że będą pokorne i pełne zrozumienia.

Po drugie, aktorki zaczynają wcześniej. Na planach filmowych mnóstwo jest nastolatek i młodych kobiet otoczonych przez mężczyzn w średnim wieku, wydających im polecenia. Trzeba nie lada siły charakteru, by w takiej sytuacji postawić się reżyserowi.

Kolejna sprawa to schemat naszej kultury. Kobiety powinny być spokojniejsze i rozważniejsze. Wybaczać i zapominać. Nie stawiać się za bardzo, bo wtedy uznaje się je za kapryśne i trudne. Kiedy młodziutka Kate Winslet na planie „Titanica” dostała hipotermii i o mało się nie utopiła, usłyszała do Jamesa Camerona, że ma zmężnieć. W takiej atmosferze trudno dochodzić swoich praw. Doskonale widać to w wywiadzie z Umą Thurman. Aktorka wyznała, że sporo czasu minęło, nim zrozumiała, że ma prawo czuć wściekłość, zamiast wciąż uśmiechać się do ludzi, którzy wyrządzili jej krzywdę.

Aktor nie jest ciałem do wynajęcia

Wiele osób może się zastanawiać, dlaczego wzmianka o wypadku na planie filmu „Kill Bill” pojawiła się w wywiadzie, którego głównym tematem było molestowanie seksualne (Uma Thurman jest kolejną aktorką oskarżającą Harveya Weinsteina). Te dwa tematy nie są jednak tak bardzo odległe. Chodzi o władzę i zaufanie. Jeśli aktorzy i aktorki mają bezpiecznie wykonywać swój zawód, muszą wiedzieć, że na planie nic im nie grozi, że reżyser nie będzie ich świadomie narażał. Że w razie nieprawidłowości wszystko zostanie wyjaśnione, a osoby odpowiedzialne poniosą konsekwencje. Aktor nie jest ciałem do wynajęcia, z którym reżyser czy producent mogą zrobić, co chcą – dając w nagrodę wysoką pensję albo idącą za tym sławę. Myślenie, że wykorzystanie ciała aktora czy aktorki wbrew jego czy jej woli jest uzasadnione, jeśli pod koniec dostajemy dobry film czy popularność, stoi zarówno za tymi, którzy bronią Harveya Weinsteina, jak i za tymi, którzy nie chcą krytycznie spojrzeć na Tarantino. Co nieźle pokazuje nasz stosunek do ludzi zatrudnionych w rozrywce.

Od czasu publikacji wywiadu Quentin Tarantino przeprosił za swoje zachowanie. Dodał, że decyzja o nakręceniu niebezpiecznej sceny bez udziału kaskaderki to jeden z największych błędów jego życia. Uma Thurman oświadczyła, że nie ma już pretensji do reżysera. Wygląda na to, że w tym przypadku po wielu latach obie strony publicznie doszły do porozumienia.

Ale ta historia jest sygnałem, że musimy przyglądać się uważniej temu, co dzieje się za kulisami nawet najlepszych filmów, i wyciągać konsekwencje wobec twórców. Chociażby po to, by nie mieć potem wyrzutów sumienia, że nasza rozrywka budowana jest na przemocy i niesprawiedliwości.

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama