Urodził się w 1938 roku. Trochę za późno jak na reprezentanta literackiego boomu polskiego z 1956 roku, kiedy to, jak pisał Kazimierz Wyka, „rozbiła się bania z poezją”. I odrobinę za wcześnie, by całkowicie identyfikować się demograficznie z poetycką Nową Falą, kojarzoną głównie ze Stanisławem Barańczakiem, Ryszardem Krynickim, Adamem Zagajewskim czy Julianem Kornhauserem, twórcami urodzonymi w latach 40.
Debiutował w 1962 roku jako współautor tomiku „Próba porównania”, który był w sporej mierze kontynuacją etycznego wymiaru poezji Zbigniewa Herberta, ale potem, już w kolejnej dekadzie, po opublikowaniu zbioru „Nawracanie stracha na wróble”, trafił na własną, niepowtarzalną nutę – współbrzmiącą niekiedy z imperatywem zaangażowania nowofalowców, a jednak osobną, tyleż społeczną, ile mistyczną. Bronisław Maj słusznie zauważył kiedyś, że poezja Moczulskiego jest wielogłosowa, wcielająca się w rozmaite podmioty. Ta zdolność przydała się wielce w pisaniu piosenek, których światy i bohaterowie bywali bardzo, bardzo rozmaici.
Leszek A. Moczulski, poeta znany z piosenek
Bo najbardziej znamy Moczulskiego z piosenek właśnie. Zwłaszcza tych pisanych dla Skaldów i Marka Grechuty. Jest twórcą prawdziwych arcydzieł kultury popularnej – takich jak „Cała jesteś w skowronkach”, „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał”, „Korowód” czy „Magia obłoków”. Ta pierwsza z wymienionych wkleiła w powszechny uzus językowy frazę „całej (całemu) być w skowronkach”, co oznacza najwyższe emocjonalne uniesienie. Jest niewątpliwie jedną z najpiękniejszych w historii piosenek polskich i wystarczy przypomnieć sobie refren („Cała jesteś w skowronkach / Śpiewają twoje włosy / Śpiewa twoja sukienka / I pantofelek biały”), by uświadomić sobie, jak wielki wkład w przebojowości tego przeboju miał autor tekstu.
To samo zresztą dotyczy dwóch wymienionych, bodaj najważniejszych w dorobku piosenek Grechuty – „Korowodu” i „Magii obłoków”. Wysoki ton nie przeszkadza konkretowi, jak choćby w pytaniach „kto pierwszy sławę wszelką i włości swe miał za nic? / A kto nie umiał zasnąć, nim nie wymyślił granic?”. Odszedł mistrz. Szkoda.