Koncern, który posiada Pixara, „Gwiezdne wojny”, Marvela i oczywiście Myszkę Mickey, właśnie rozszerzył swoje portfolio m.in. o „Avatara”, „Obcego”, „Planetę Małp” i pakiet, który daje mu większość w platformie streamingowej Hulu. Disney to już gigant, górujący nad światem popkultury.
Stało się to, o czym nieoficjalnie mówiło się od tygodni: koncern Disneya przejął część „rozrywkową” Foxa, skupiając jeszcze więcej zwłaszcza filmowych i telewizyjnych aktywów. Wprawdzie Rupert Murdoch zachował choćby ulubiony kanał Trumpa, Fox News Channel. Ale lista tego, co zostało sprzedane, jest imponująca: 20th Century Fox, Fox Searchlight Pictures, Fox 2000, 20th Century Fox Television, FX Productions, Fox21, FX Networks, National Geographic Partners, Fox Sports Regional Networks, Fox Networks Group International, Star India oraz udziały Foxa w Hulu, Sky i Endemol Shine Group.
Efekty tej akwizycji będą odczuwalne w całym świecie rozrywki. Biznesowo na pewno wzmocni to plany Disneya, by rzucić wyzwanie Netfliksowi i innym platformom streamingowym w walce o widza internetowego – już teraz filmy i seriale z katalogu Disneya znikają z innych serwisów, ich śladem zapewne wkrótce podążą produkcje Foxa, bardzo istotne jest również, że zakup obejmuje udziały w Hulu, czyli jednym z większych amerykańskich graczy w świecie streamingu, bo po tej transakcji Disney będzie miał 60 proc. udziałów, a więc pakiet kontrolny. Gdzie znajdziemy te wszystkie filmy, seriale i inne programy, które dotychczas oglądaliśmy choćby na Netfliksie czy Amazon Prime Video? Rzecz jasna na powstającej właśnie platformie Disneya.
Które produkcje Century Fox trafią do stajni Disneya?
Bardziej ekscytujące, z perspektywy miłośnika popkultury, wydaje się jednak nie to, jakie firmy czy studia przejął Disney, ale prawa do których filmów, postaci i franczyz trafiły pod dach Myszki Mickey. Więc:
Disney wreszcie będzie miał kontrolę nad wszystkim, co związane z „Gwiezdnymi wojnami”. Bo wprawdzie kilka lat temu nabył Lucasfilm i stąd nowe produkcje, jak na przykład wchodzący właśnie do kin „Ostatni Jedi”, jednak to Fox kontrolował „Nową nadzieję”, ale i dystrybucję pierwszej i drugiej trylogii na DVD i Bly-ray, jako że to właśnie dla Fox George Lucas je kręcił. Może więc fani doczekają się wydania Blu-ray oryginalnej, niepoprawianej wersji „Nowej nadziei”, „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”? Zabiegają o to od lat.
Skonsoliduje się też nieco filmowy świat Marvela, jako że to Fox miał prawa do ekranizacji przygód części bohaterów, jak „X-Men”, „Deadpool” czy „Fantastyczna Czwórka”. Teraz więc będą oni mogli połączyć się z Avengers czy Strażnikami Galaktyki, co zapewne oznacza, że gdy tylko zrealizowane zostaną obecne plany co do tych osobnych uniwersów, w końcu dostaniemy wspólną filmową przygodę, bo w zasadzie czemu nie?
Rzecz jasna spekulacje co do łączenia światów idą dalej, bo w końcu Fox to także „Avatar” czy „Obcy”, jaki więc problem, by na Navi lub ksenomorfy natknęli się Star-Lord i reszta Strażników Galaktyki? I może razem wpadną na Planetę Małp?
Takie opcje teraz istnieją. Czy zostaną zrealizowane? Te najbardziej wymyślne scenariusze wydają się mało prawdopodobne, ale… To sytuacja na chwilę obecną, gdy filmy Disneya zarabiają krocie, „Gwiezdne wojny” rozwijają żagle, a kolejny film od Marvel Studios zgarnia blisko miliarda dolarów. Co będzie, gdy machina wytraci pęd i zacznie zwalniać?
Co do zmian bliskiego zasięgu, a dokładnie zagrożeń, szkodliwy wydaje się przede wszystkim zanik konkurencji, w tym sensie, że choćby studia filmowe dotychczas walczące o widzów na swój sposób, niekiedy nawet sfrustrowane wynikami filmów innych studiów, mają motywację, by próbować nowych ścieżek, ryzykować. Przecież z tego wziął się „Deadpool”.
Bez strachu pozostanie tylko realizacja tego, co sprawdzone i pewne, a więc takiego, jak to, co już było – m.in. w Kinowym Uniwersum Marvela od jakiegoś czasu czuć lekkie „zużycie” i tęskni się za odrobiną świeżości. Podobnie na rynku telewizyjnym bardzo sina rywalizacja o widza potrafi skutkować naprawdę niezwykłymi serialami – w końcu to Fox nakręcił „Legion”, a więc szaloną i wspaniałą historię o jednym z mutantów ze świata Marvela. Pytanie, czy potężny Disney będzie chciał podejmować takie ryzyka?
Jeżeli do tego wszystkiego dołożymy informacje o tym, jak Disney zarządza marką „Gwiezdnych wojen” w tym sensie, że o ostatecznym kształcie filmów nie decydują reżyserzy, a samo studio (szeroko zakrojone zmiany w „Łotrze 1”), a zbytnia kreatywność może skończyć się zerwaniem współpracy (Phil Lord i Christopher Miller i ich „Solo”), możemy mieć uzasadnione obawy, że coraz więcej filmów i seriali będzie grzecznymi produktami działów marketingu.