Kultura

Będziecie się bać

„To”, film na podstawie Kinga. Najstraszniejszy horror roku

„To” „To” mat. pr.
Jedna z najlepszych powieści grozy Stephena Kinga dała podstawę filmowi Muschittiego, który już możemy nazwać jednym z najstraszniejszych horrorów ostatnich lat, a może i w historii kina. „To” jest adaptacją perfekcyjną.

Co ciekawe, współczesny widz, oglądając „To” Andrésa Muschiettiego, dopatrzy się zapewne mnóstwa analogii do niezwykle popularnego serialu „Stranger Things” produkcji Netflixa. Mamy więc małe miasteczko, grupkę chłopców w wieku wczesnonastoletnim, szkolnych „frajerów”, którzy spędzają czas na rowerach, szwendają się i kryją przed oprychami ze szkoły. Gdzieś obok jest jeszcze dziewczyna, która po jakimś czasie do paczki dołącza i do której niektórzy jej członkowie będą wzdychać. Okaże się ona ich najcenniejszym sojusznikiem w walce ze złem, które będzie dręczyć lokalną społeczność, a z którym dorośli nie będą w stanie/nie zechcą sobie poradzić.

Dodajmy do tego lata 80. i fakt, że w obsadzie jest znany ze „Stranger Things” Finn Wolfhard (świetna rola komediowa), a układanka będzie kompletna. Nawet motywacje bohaterowie mają podobne: w „Tym” Bill szuka swojego brata, Georgiego, w serialu Netflixa znika Will, jeden z paczki.

Gdzie „To”, a gdzie „Stranger Things”

Wszystkie te zbieżności wynikają jednak nie z wtórności filmu „To”, ale z faktu, iż tworząc „Stranger Things”, bracia Dufferowie składali hołd Stephenowi Kingowi, którego twórczość wielbili. Popkultura zatacza więc koło i zatapia zęby we własnym ogonie: King napisał „To”, Dufferowie czerpali między innymi z fabuły i klimatu tej powieści, a teraz, z racji sukcesu serialu, ekranizacja „Tego” nawiązuje do „Stranger Things” i niewątpliwie stara się nawiązać do fenomenu tej produkcji.

To wszystko jednak tło, najważniejszym przekazem jest natomiast fakt, że Andrés Muschietti nakręcił po prostu naprawdę udany film.

Reklama