Czytając „Miesiąc miodowy na safari” (Kultura Gniewu, 5/6), można się poczuć jak odkrywca dawnych podróżniczych ksiąg i map obfitujących w ryciny zadziwiających gatunków roślin, zwierząt, a także paskudnych hybryd. Jesse Jacobs w wyjątkowo zabawny i twórczy sposób eksploruje ten zbiór wyobrażeń na temat wyimaginowanych krain, gdzie wszystko, co żyje, jest trujące lub chce nas pożreć. Dwójka bohaterów – młoda kobieta i zasobny w gotówkę pracownik korporacji – wybierają się do takiej krainy, właściwie dżungli, na tytułowe safari. Ale banalna podróż wraz ze strzelaniną (w końcu taka konwencja) zamienia się w wyprawę niemal metafizyczną. Doskonałe rysunki, ironiczny humor, a nade wszystko niezwykle dopracowana wizja onirycznego i trochę obrzydliwego świata.
Ocena: 5/6